Coś więcej niż cmentarz - SAPANTA
Są czasem miejsca nietypowe, jedyne w swoim rodzaju, powstałe tak jakby przez przypadek, na marginesie zwyczajnych spraw. Choć zdaje mi się, że to nie kwestia przypadku, tylko niepowtarzalnej natury człowieka. Jego talentu, czasem jednego pomysłu albo uchwyconej mary sennej. Wyjątkowość miejsca stworzonego przez człowieka, miarą jego wyjątkowości. Trochę przez analogie do przepięknych miejsc na ziemi, stworzonych przez jej Stwórce. Takim wyjątkowym miejscem jest rumuńska Sapanta, ukryta gdzieś miedzy górami Karpat. Doczekała się miana etnograficznego cudu. Tylko czy Cimitirul Vesel może być cudem? Może kiedyś trafi na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO.
Săpânţa - to mała wieś w okręgu Maramuresz,
w północnej Rumunii, prawie na granicy z Ukrainą.
I pewnie nikt by o
niej nie usłyszał gdyby nie pewien cmentarz, bo choć zabrzmi to dziwnie,
to turyści z całego świata przyjeżdżają do tej małej wsi właśnie po to,
żeby iść na cmentarz! Pomyślicie pewnie, że może leży tu ktoś sławny,
ktoś powiedzmy na miarę Jima Morrisona?
Nic z tych rzeczy, leżą tu
zwykli ludzie, którzy w tej małej rumuńskiej wsi przeżyli swoje zwykłe
proste życie. Co więc jest w tym cmentarzu wyjątkowego? Cmentarz w
Săpâncie jest wesoły!
/Witold Wieszczek/
Ten cmentarz jest inny od znanych mi. W Europie - śmierć jest raczej czarna, smutna, łzawa lub porywająca w śmiertelny korowód - danse macabre... Ale tam - w Sapancie - istnieje jej niezwykle kolorowa odsłona. I co ciekawe, nie jest to echo odległych azjatyckich czy oceanicznych zwyczajów.
Săpânţa wydaje się jednak tej regule zaprzeczać. Na cmentarz wchodzimy przez kolorową bramę, a zaraz później toniemy w wesołych kolorach drewnianych nagrobków.
Odpowiedzialny za ten przedziwny stan rzeczy jest miejscowy artysta - Ioan Stan Patraş, który w roku 1935 wyrzeźbił tutaj pierwszy wesoły nagrobek. Najwyraźniej ten sposób uwiecznienia bliskich przypadł do gustu mieszkańcom wioski, bo zanim artysta zmarł w roku 1977 cmentarz był już pełen kolorowych pomników. Zwyczaj utrwalił się tak mocno, że po śmierci Patraşa zastąpił go jego uczeń - Dumitru Pop - który zresztą do dziś mieszka w wiosce i kontynuuje dzieło swojego mistrza. /Witold Wieszczek/
W środku wioski, na terenie wokół cerkwi z 1886 roku znajduję się ów cmentarz. Po przejściu bramy oczom ukazują się rzędy kolorowych, rzeźbionych i malowanych krzyży nagrobnych. Dominuje kolor niebieski, którego charakterystyczny odcień doczekał się już nawet nazwy - albastru din Săpânţa, czyli błękitu z Săpânţy. Krzyże są jedno-, dwu-, lub trójramienne. Często są polichromowane dwustronnie. Wykonane są z drewna dębowego i zwieńczone dwuspadowym daszkiem z ozdobnymi listwami. Zachwyca bogata ornamentyka. Są motywy geometryczne, roślinne i znaki solarne. I choć spotkałam już kolorowe, rzeźbione krzyże choćby na Słowacji, to te jakoś same z siebie wywołują uśmiech i pozytywne nastawienie.
Ważna jest kolorystyka z jej symbolicznym przesłaniem. O jej charakterystykę pokusiła się Hanna Halek: zielenie to symbol życia, lasu, narodzin. Żółty to słońce, zboże,
słomiane kapelusze, młodość. Czerwony - pasja, namiętność, ogień,
dojrzałość. Czarny oznacza walkę i starość. A do tego najważniejszy kolor tego miejsca: błękit - jest
symbolem nieba, czystości, czegoś, co jest poza ziemskim życiem. Te pięć kolorów, to jak odpowiedź rzeźbiarza na pięć
okresów życia człowieka. Narodziny, młodość, dojrzałość, starość i
śmierć. Cykl życia. Pełnia.
Na nagrobkach są umieszczone sceny z życia mieszkańców. Zobaczyć można
aptekarzy, prządki, tkaczki, muzykantów, nauczycieli, kucharek w tradycyjnych strojach piekących ciasta, pasterzy na górskich łąkach, górników i wiele innych zawodów. Coś w rodzaju "portretu zawodowego". Wycięte w drewnie
humorystyczne epitafia relacjonują życie zmarłego, okoliczności jego
śmierci… i to bez hipokryzji, po prostu wierne oddanie najbardziej rozpoznawalnych cech i przywar.
Wesoły cmentarz jest także, a może przede wszystkim, swoistą kroniką życia i śmierci lokalnego społeczeństwa (ten się utopił, tamta wpadła pod rozpędzone auto, a tę raził piorun, ktoś skoczył pod pociąg albo strzelił do wroga lub umarł w samotności, bo dzieci odeszły). /Hanna Halek/
"Byłem policjantem/ Tu i w Braszowie/ /Ion Stan się nazywam/ Teraz was pozdrawiam i salutuję/ bo już się więcej nie zobaczymy/ Świat opuściłem w 68. roku życia".
Przędłam i tkałam, pomocy nie miałam/ sama wszystko robiłam i w domu, i na zewnątrz/ ponieważ mąż mi zmarł, przez wiele lat wdową byłam.
Każdy człowiek ma w tym cmentarzu swoje miejsce i swoją historię. Czasem obdrapaną.
Stan Ion Pătraş wyrzeźbił około 180 krzyży, tworząc z cmentarza niespotykane nigdzie w Europie i nigdzie w Rumunii swoiste muzeum.
Rzeźbił je jak sam mawiał: "nie z marmuru, nie z brązu, nie z kamienia ", ale z drewna, gdyż jak przystało na ludzi z Marmaroszu "żyli z drzewem i żyli z drzewa".
Obecnie jest ich około 800- set.
Jeśli ktoś przeglądał archiwalne zdjęcia i ma spostrzegawcze oko, dopatrzy się, że świątynia w ostatnich latach zmieniła wygląd. Nie zawsze była taka kolorowa i bogato zdobiona. Wcześniej miała zwykłe biało - bezowe ściany i prostą wieżę.
Warto wybrać się tam w niedzielę, wtedy ferie barw zwiększą zwłaszcza kobiety.
I ich ludowe stroje. Ale jak ktoś chcę tam pospacerować w spokoju, to polecam poranki.
Sapanta. Ot taka sobie wioska.
Bukowina - TU
Maramuresz - TU
Siedmiogród - TU
Alba Julia - twierdza Siedmiogrodu - TU
Transalpina - TU
Transfogaraska - TU
Bardzo dziękuję za rzetelny i ciekawy opis wesołego cmentarza. Ciekawa jestem źródła informacji, że zabytek jest na liście UNESCO, bo szukam tej informacji już dłuższy czas i wynika z tego, że na liście go nie ma. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńDziękuję za cenną uwagę, bo jak widać zasugerowałam się jednym artykułem... a dokładnie jego tytułem. Mój błąd. Pozostaje mi tylko trzymać kciuki, aby kiedyś zasłużył sobie na takie miano.
OdpowiedzUsuńRównież trzymam kciuki, aby ten zabytek znalazł się na liście UNESCO.
OdpowiedzUsuń