Jesienny Beskid Niski

Za oknem jest jakoś tak szaro-buro. Pisanie o wakacyjnych, czy też wiosenno-letnich wyprawach jakoś nie wychodzi. We wszystkie komórki wbija się szarość i nie chce się ulotnić. Wraz z nią majaczy się Beskid Niski.

 I był Beskid i były słowa
Zanurzone po pępki w cerkwi baniach…

Trochę tajemniczy fragment naszych Beskidów, pełen zafrasowanych świątków, unikatowych drewnianych cerkwi, opustoszałych wsi i dolin, starych chat, łemkowskiej kultury, ale też okrutnych śladów Akcji Wisła. Jak na swą nazwę, nie jest taki mały. Faktycznie szczyty nie należą tu do najwyższych i są przeważnie zalesione, ale cały obszar jest jednym z największym w Beskidzie. Granice geograficzne Beskidu Niskiego są dość rozległe: od okolic Nowego Sącza na zachodzie do Przełęczy Tylickiej. Na wschodzie granica ciągnie się od Przełęczy Łupkowskiej dolinami potoków Osławica i Osława do jej ujścia do Sanu. I jak komuś Bieszczady są bliższe, to przesuwa granicę na północ, jeśli zaś jego sercu bliski jest Beskid Niski - granica jest przesunięta ku południu.  Ma też ów Beskid swego piewcę, który rozsławia ten zakątek nie tylko na arenie Polskiej. Czy to w Dukli, czy w Opowieści galicyjskiej - Andrzej Stasiuk maluję świat współczesnej, południowo -wschodniej prowincji. Jak zwiedzać - poznawać Beskid Niski? Można ruszyć tropem Stasiuka: oczywiście do Dukli, do Jaślisk, do Czarnej czy Wołowca. Można ruszyć szlakiem drewnianych cerkwi. Odwiedzić liczne wojenne cmentarze. Albo po prostu powłóczyć się to tu... to tam. Choć może wystarczy posiedzieć na Rynku?
 


Moje doświadczenie z Beskidem Niskim jest jakieś graniczne, choć tym razem nie chodzi mi o szlak graniczny, sytuacje graniczne czy też granicę RP. Bo czy dla osoby zakochanej w Bieszczadach - Komańcza, to Beskid czy Bieszczady? A Stary Łupków? Pytania retoryczne.
 

Z drugiej strony spędzałam mnóstwo czasu w Miejscu Piastowym gapiąc się na pagórki ciągnące się w stronę Cergowej.


Jeździłam do Iwonicza Zdroju czy Rymanowa Zdroju, wędrując czasem miedzy nimi - nie mając świadomości, że dla niektórych to Beskid Niski. Choć może taki bardziej cywilizowany z cudnymi zabudowaniami zdrojowymi.



Do tego jeszcze muszę dorzucić odwiedziny w pustelni św. Jana z Dukli.


No więc Dukla. Dziwne miasteczko, z którego nie ma już dokąd pojechać. Dalej jest tylko Słowacja, a jeszcze dalej Bieszczady, lecz po drodze diabeł powtarza jak litanię swoje „dobranoc” i nic z rzeczy ważnych się nie przydarza, nic, tylko kruche domy przycupnięte przy szosie jak wróble na drucie, a pomiędzy nimi wietrzne wygony nieodmiennie zakończone niebem, które wznosi się, a potem przegina, zawisa nad głową, by wesprzeć się o przeciwległy skraj horyzontu. Tak jest – Dukla, uwertura pustych przestrzeni. Dokąd pojechać z Dukli? Z Dukli można tylko wracać. Podkarpacki Hel, urbanistyczna ultima Thule. Dalej już tylko drewniane chyżki i betonowe okruchy corbusierowskich bastardów – czyli rzeczy, z którymi pejzaż daje sobie jakoś radę. /A.Stasiuk/

Jest też Beskid Niski jakby taki bardziej właściwy:



Jasiel ze ścieżką kurierów, to wysiedlona  w ramach Akcji Wisła, łemkowska wioska. Mimo swego opustoszenia przyciągająca jak magnez do źródeł Jasiołki. Od zachodu teren wsi ogranicza szczyt Groń (706 m), a za nimi grzbiet graniczny, natomiast od wschodu ciągnie się pasmo Kiczery Długiej. Jeśli ktoś zna Balladę o Św. Mikołaju  - to doskonale odczyta nastrój tego miejsca.

W rozstrzelanej chacie rozpaliłem ogień, 
Z rozwalonych pieców pieśni wyniosłem węgle. 
Naciągnąłem na drzazgi gontów błękitną płachtę nieba. 
Będę malować od nowa wioskę w dolinie. 
Święty Mikołaju - opowiedz jak to było, Jakie pieśni śpiewano ?
Gdzie się pasły konie ?



Iwla - wodospad Przy Młynie na potoku Iwielka, który w tym miejscu wcina się w urokliwe skały fliszowe. Ma około 4 metry i jest jednym z nielicznych w Beskidzie Niskim. Na wodospadzie kręcono sceny miłosne z filmu "Wino truskawkowe" na motywach powieści Andrzeja Stasiuka "Opowieści galicyjskie"




Nieistniejące wsie mają swe symboliczne drzwi. Drzwi na pustkowiu. Drzwi donikąd. Do przeszłości. Miejscowość Czarne:

Czas nagli wędrowcze. O wspomnienia proszą.
Przekrocz próg Domu, którego może i nie ma.
Czuj się zaproszony.


Są tam także cmentarze:  parafialny z nagrobkami m.in. w stylu łemkowskim


 

i cmentarz wojenny nr 53. Cmentarz pochodzący z I wojny światowej został zaprojektowany przez słowackiego architekta Dušana Jurkoviča. Mogiły mają układ rzędowy. Oznaczone są drewnianymi krzyżami łacińskimi i lotaryńskimi z dwuspadowym daszkiem.


 Na cmentarzu w grobach zbiorowych i pojedynczych pochowano 377 żołnierzy, 61 Austriaków (wszyscy znani z przynależności pułkowej należeli do 87. Pułku Piechoty z rejonem rekrutacji w okolicach Celje w Słowenii)  i 316 Rosjan (znani z przynależności pułkowej należeli do 192. Rymnickiego Pułku Piechoty z garnizonem w Orenburgu) poległych w 1915 roku.
 

Tuż za bramką wejściową na betonowej podmurówce duży krzyż centralny z inskrypcją w języku niemieckim:
"Byliśmy owocem - staliśmy się nasieniem
Które wyda tysięczny plon"



Cmentarz wojenny nr 60 na Przełęczy Małastowskiej. Na terenie zabytkowego cmentarza spoczywa 174 żołnierzy armii austriackiej, z czego 36 jest niezidentyfikowanych z okresu I wojny światowej. Polegli w 1915 r. w czasie operacji gorlickiej.


Cmentarz zaprojektowany został przez słowackiego architekta Dušana Jurkoviča na planie dwunastoboku.



Centralnym elementem jest drewniana, zbudowana z grubych bali funkcjonalna budowla, przypominająca ołtarz lub jakąś warownię. Góra zwieńczona kompozycją z krzyży. Pośrodku niej drewniana płaskorzeźba Matki Boskiej Częstochowskiej autorstwa Adolfa Kašpara, jednego z wybitniejszych czeskich grafików książkowych XX wieku. 


Na kaplicy poniżej obrazu znajduje się tablica inskrypcyjna w j. niemieckim o następującej treści:
"Pamiętajcie w swoich pełnych szczęścia dniach,
Że na tej ziemi gorzał zaciekły bój,
Że tu tysiące odniosło śmiertelne rany,
Aby wokół was rozkwitało błogosławieństwo słońca".

drewniana macewa żołnierza austriackiego wyznania mojżeszowego
Kolejny cmentarzem wojennym jest nr 11 - Rotunda. Zaprojektowany  przez tego samego D. Jurkoviča na planie dwóch zachodzących na siebie okręgów.


Wejście na teren drugiego okręgu (większego) po trzech kamiennych stopniach strzeżone jest przez dwa, uskokowo zwężające sie ku górze słupy z bloków kamiennych, zwieńczonych czterema gładkimi kolumnami podtrzymującymi kapitel, zdobiony motywem roślinnym. Całość zwieńczają stalowe krzyże (po jednym na każdym słupie).

 
 Na cmentarzu w 7 grobach zbiorowych i 56 pojedynczych pochowanych jest 114 żołnierzy wszystkich trzech zwaśnionych armii. Groby ułożone są na planie okręgu wokół rotundy oraz pod kamiennym murem zwieńczonym betonowym daszkiem, otaczającym cały cmentarz.


Pośrodku większego pola grobowego, stoi kamienne mauzoleum, rotunda. zwężająca się ku górze i przykryta betonową płytą, która skrywa zwłoki dwóch poległych oficerów armii niemieckiej oraz żołnierza armii austriackiej oraz rosyjskiej.


 Od frontu, vis a vis schodów znajduje się tablica z następującą inskrypcją:
Wspaniale jest poddać się losowi wojny 
oddając życie ludzkości 
a śmierć mieć najbardziej honorową 

Do nietypowego rodzaju "cmentarza" należy Lapidarium kamiennej sztuki łemkowskiej przy cerkwi w Kotani.
 
Cerkiew św. Kosmy i Damiana w Kotani – drewniana filialna cerkiew greckokatolicka, wzniesiona w 1841 w miejscu starszej drewnianej cerkwi.
 Jest świątynią typu zachodniołemkowskiego, orientowaną  o konstrukcji zrębowej, trójdzielną, z wyodrębnioną nawą, prezbiterium i wieżą o pochyłych ścianach, z izbicą zwieńczoną pozorną latarnią. Wokół wieży zachata. Nad nawą i prezbiterium dachy o konstrukcji namiotowej, tak jak i reszta świątyni pokryte gontem.
 W 1963 r. podczas remontu wokół cerkwi utworzono lapidarium (22 zabytkowe nagrobki z Nieznajowej, Żydowskiego i Ciechani).


Z inicjatywy konserwatora zabytków, Olgierda Łotoczki, zaczęto zbierać okoliczne, zniszczone krzyże, które stworzyły małe lapidarium okolicznej kamieniarki.

Tamtejsi kamieniarze słynęli ze swego kunsztu.Szczególnie ci z Bartnego.

 

Uznawana jest za jedną z najpiękniejszych budowli cerkiewnych na Łemkowszczyźnie. 

 
 
 Na tym samym szlaku architektury drewnianej można obejrzeć jeszcze świątynie w Świątkowej Małej i Wielkiej.
 

 
 
Cerkiew p.w. św. Michała Archanioła w Świątkowej Małej z 1762 roku.


Cerkiew p.w. św. Michała Archanioła w Świątkowej Wielkiej. Była to świątynia prawosławna, która zmieniła wyznanie razem z mieszkańcami wsi, po podpisaniu aktu unii brzeskiej.


Cerkwie są najbardziej charakterystycznymi i zarazem jednymi z największych atrakcji występujących na tym terenie. Ich baniaste hełmy szczególnie wrosły się w doliny Beskidu Niskiego. Niektóre z nich uzyskały światową sławę i zostały wpisane na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO.

  
Kwiatoń - dawna cerkiew greckokatolicka p.w. św. Paraskewy. Wpisana na listę UNESCO w roku 2013r. Ponoć ma idealne wymiary.


 Cerkiew w Kwiatoni jest budowlą drewnianą o konstrukcji zrębowej, z wieżą konstrukcji słupowej o ścianach pochyłych. Całość - zarówno ściany jaki i dach - obita gontem, tylko partia izbicy pokryta jest pionowym szalunkiem. Budowla wznosi się na wydłużonym planie złożonym z trzech czworoboków; prezbiterium, nawy i babińca. Trójdzielność budowli wyraźna jest również w bryle, która wznosi się od najniższego prezbiterium, przez wyodrębnioną wyższą nawę po dominującą nad całością, wyjątkowo wysmukłą wieżę, a każde z nich na planie kwadratu.  Każdy z członów budowli jest nakryty odrębnym dachem, z baniastymi zwieńczeniami z pozornymi latarniami. Interesującym szczegółem dekoracyjnym jest fryz arkadkowy zdobiący uskoki zadaszeń kopuły nad nawą, wykonany z listew nabitych na szalunek ścian. Warto zwrócić uwagę na dekoracyjnie opracowane obramienia okien prezbiterium, to element wyróżniający cerkiew w Kwiatoni od innych.



Wędrując czy  jeżdżąc po drogach Beskidu Niskiego można co i rusz  trafić na piękne, przydrożne detale:

Wołowiec

współczesne dzieło
 

Pętna.
 Ponoć od początku taki był. 


 A czyja to chyża
Stojit pry dołyni,
Olchowiec
Myślę, że już niebawem będziemy podróżować na peryferie, na granice kontynentu, do krain, gdzie wysiadują stare kobiety w chustkach. /A. Stasiuk/

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Szlak Graniczny: Wetlina, Rabia Skała, Rawki

Wybrzeże Łotwy - pięknie i pusto.

Z wizytą w Fatimie.

Portugalskie azulejos - mozaikowy świat z przewagą bieli i błękitu

Ryga - z dachowym kotem i kogutem w tle.

Ermitaż - maksymalna dawka sztuki

Ateny - miasto filozofów i nie tylko