MARAMURESZ
Tryptyk ma swoją cześć centralną i dwa skrzydła. W mojej podróży do
Rumunii - Maramuresz to pierwsze skrzydło, które warte jest uznania. Nawet UNESCO podziela moją opinie, zapisując niezliczone skarby
tego rejonu do swej światowej listy. Ale ja - to ja, nie zawsze wędruję
utartymi szlakami, więc najbardziej tłumnie odwiedzanych miejsc w tym wpisie nie
będzie ..., ominęliśmy je mniejszym lub większym łukiem. Za to
skręcaliśmy nie raz w bok. I te mniej znane rejony chciałabym pokazać.
To pierwsza część opisu mojej wyprawy do Rumuni jesienią 2012 roku. Pozostałe cześć do Bukowina i Siedmiogród. Zacznę od Ieud i miejscowej perełki. Znajduje się tam najstarsza cerkiew drewniana w Maramuresz (1364 r.) jak wiele innych umieszczona na liście UNESCO. Jako jedyna nie została spalona w czasie najazdu w XVIII w.
Warto podpatrzeć jak nadal wygląda niedzielne świętowanie w tym regionie. Gdzie stroje ludowe nie wiszą tylko w szafach i muzeach wyciągane na wielkie święta. Tu każda niedziela zyskuje swój uroczysty wymiar.
Drewniane cudeńka
Tradycja Maramureş przekazywana jest w drewnie. Z niego budowane są świątynie i zwykłe chałupy.Mimo, iż nowoczesne materiały budowlane częściowo zastępują tradycyjne, bramy domów i kościołów oraz ozdobne krzyże wciąż budowane są z drewna. Bogato rzeźbione bramy są bardzo charakterystyczne dla tego regionu.
W ornamentyce częstym motywem jest sznur wijący się wzdłuż słupów, węzły w formie kółek i krzyży. Często spotykana jest rozeta symbolizująca słońce oraz motywy kwiatowe.
Dragomiresti.
Unikalne muzeum kobiet. Pomieszczenia muzeum pełne są różnorodnych przedmiotów codziennego użytku, zdjęć, rzeźb, narzędzi, zabawek , itd. Starano się zaprezentować to wszystko co ma "szeroki związek" z kobietą.
Pokazano wszystko co potrzebne kobiecie do prowadzenia domu, do wychowania dzieci, itd. Pewnie trafniej brzmiało by: "muzeum kobiecego świata" - feministki dostały by zawału ... W ogóle ten rejon, to z feministycznego punktu widzenia - ciemnogród: spódnice, chustki na głowach, świat kobiet związany z domem ...
Garnki związane są z miejscową tradycją, która mówi, że każda panna na wydaniu powinna zawieszać przed swoim domem garnek, który ma symbolizować jej gotowość do zamążpójścia. Oczywiście im bogatsza rodzina, tym więcej garnków i, co za tym idzie, wyższy posag, który otrzyma panna młoda. Bywa, że garnki wiszą na drzewie.
Bogdan Voda w Bogdan Vodzie- stąd wojowniczy Kniaź wyruszył budować niezależne państwo Mołdawii. Smakoszom kawy polecam miejscowy lokal obok pomnika [nie należy zniechęcać się wystrojem "a la mordownia"] - podają tam znakomicie parzoną kawę. Oraz dla innych smakoszy - domową palinkę.
Góry Maramorskie i Góry Rodniańskie
Cerkiew i klasztor p.w. Przemienienia Pańskiego i Św. Trójcy |
My postanowiliśmy rozbić nasz pierwszy biwak na Przełęczy, aby zasypiać i budzić się z niezapomnianymi panoramami. Postanowienie to jedno, pogoda, to drugie. Wydzieraliśmy widoki mgłom, spaliśmy otuleni białym mlekiem i tysiącem dzwoneczków, niewidocznych owiec, a w nocy zbudził nas tętent i rżenie galopującego konia. Jakim cudem nas nie stratował, nie wiem, ale wrażenie pozostało nie zapomniane.
Bertold Merwin, w czasie I wojny światowej był oficerem II Brygady Legionów Polskich. Swoje przeżycia i spostrzeżenia opisał w książkach „Legiony w Karpatach” (1915), „Legiony w boju” (1916), „Z życia w Legionach” (1918). W tej drugiej opisuje ciężkie walki, jakie w dniach 18 – 22 stycznia 1915 stoczyli na Prislopie polscy legioniści:
„Legiony idą przez Prislop, 1.413 metrów wzwyż. Bajeczną serpentyną, wijącą się po stokach tej góry coraz śmielszemi skręty aż do samego szczytu, do samej przełęczy. Im wyżej w górę, tem śnieg większy, gęstszy, natrętniejszy. Wreszcie: zadymka straszna, chaos białych płatów, kłębiących się wśród gęstej mgły – świata bożego nie widzisz! Wali ci w twarz zmokłą wciąż śnieg, otula cię warstwa stwardniałego, zlodowaciałego śniegu i tak sunie oddział za oddziałem przez Prislop na front (…) forsować gościniec ku Kirlibabie. Bo o ten gościniec tu chodzi. To klucz sytuacyi. To jedyna droga, wiodąca na Węgry, główna arterya ruchu z głębi Bukowiny, z Kimpolungu, z Seledynu, z Dorna Watry. (…)
Rys. F. Zajchowskiego
Więc poczęły się pięciodniowe, straszne, zawzięte, mordercze boje o ten klucz sytuacyjny, o gościniec z Prislopu do Kirlibaby i o tę miejscowość samą, boje, stoczone między 18 a 22 stycznia 1915 roku (…). A było tych pięć dni zmagań się batalionów Legionów okropną szkołą wytrzymałości żołnierskiej, szkołą, jakiej nasi żołnierze nigdy jeszcze w ciągu swej służby wojennej nie przechodzili. Dniem i nocą leżą ludzie bez przerwy i zluzowania, na pozycyach, wśród śnieżnych pól, w lasach, na głazach górskich, w tyralierce, wśród zawieruchy, bezustannie elementarną mocą szalejącej. Ognisk palić nie wolno… Wróg zbyt bliski… Ciepłej strawy ugotować niepodobna… Ogrzać się nie ma gdzie… (…) " Więcej tutaj.
Dzisiaj o tamtych czasach świadczy jedynie skromny cmentarz i ślady okopów za schroniskiem na przełęczy.
nad przełączą Rotunda |
Przełęcz Rotunda położona jest na wysokości 1271 m n.p.m. i wyznacza granicę pomiędzy górami Suhard i Rodniańskimi.
Kilka lat później dotarłam też do "Wesołego Cmentarza" - można o nim poczytać TU
Transalpina - TU
Komentarze
Prześlij komentarz