Ermitaż - maksymalna dawka sztuki
Wielkie muzea, wielkie kolekcje przyciągają tłumy - wiadomo, że to oczywiste stwierdzenie. Ale kto - zainteresowany dziełami natchnionymi przez Muzy, Miłość, Naturę czy Boga - nie chciałby zobaczyć oryginalnego obrazu, wyjątkowej rzeźby na własne oczy? Kto nie chciałby się osobiście przekonać czy Mona Lisa się śmieje, czy aniołowie z Sądu Ostatecznego na pewno nie maja skrzydeł? I czy kariatydy z ateńskiego Erechtejonu na pewno dobrze czują się w Londynie? A co ze złotą Maską Agamemnona? Bursztynową Komnatą? Synem Marnotrawnym Rembrandta? Czy Trójcą Świętą Rublowa? Ja na pewno nie chciałabym zaniechać takiej okazji. Co więcej, nie wyobrażam sobie sytuacji, że mogłabym pojechać na przykład do Amsterdamu czy Sankt Petersburga i nie zobaczyć obrazów Vincenta van Gogha? Jakbym mogła sobie odmówić takiej przyjemności, przecież u nas w Polsce jest tylko jeden jego obraz. Może 31 obrazów Pabla Picassa z kolekcji Ermitażu nie rzuciło by mnie na kolana, ale już impresjoniści - Claude Monet, ...