Posty

Wyświetlam posty z etykietą kolej węgiersko - galicyjska

Uroki Bieszczadu - po szynach /foto album/

Obraz
Kilkunastogodzinna podróż "strzałą południa" , to było coś. Pociąg wiecznie zapchany, jadący całą noc, zbierający przez pół Polski udających się na południe, w Bieszczady. A potem bum - połączenie nierentowne.  Obecnie pociągiem się tam nie pojedzie/ dojedzie *** , w zależności od rozkładu. Znika, pojawia się, znika. Choć trzeba przyznać, że po latach przerwy w roku 2015 - połączenie wróciło.  Ale o dawnej pierwszej  węgiersko - galicyjskiej kolei żelaznej można zapomnieć. A to takie piękne trasy. Łupków – Zagórz – Krościenko - Chyrów. Można tylko pomarzyć. Czasem z powodu powodzi na Popradzie, kolejarze przypominają sobie o tej linii. Czasem błyskawiczne reaktywacja trasy wynika z  wojny i tysiąca uchodźców. Wyjątkowo uruchomią letni pociąg do stacji Medzilaborce, a innym razem weekendowy Zagórz - Komańcza.   Kolejką Leśną przemkniemy fragmentami między Przysłupiem a Balnicą, ale za to wiosną, latem, jesienią i od niedawna zimą. Zawdzięczamy to grupie ...

Sentymentalny pociąg ...

Obraz
Rok temu przybliżałam  na stronie Kolejowe Codzienności piękny dodatek do Rozkładu Jazdy z 1931r. wydawany przez PKP pt. Parowozem do Wód.  Zdjęcie nr 9 znalezionego artykułu, przedstawiało Perłę Karpat -  uzdrowisko Truskawiec. Miasteczko przypomina ło kurort alpejski, zabudowane było piętrowymi drewnianym i willami. Położony między pięknymi, porośniętymi lasami wzgórzami, z tą swoją pachnącą świeżymi truskawkami nazwą, kusił i fascynował artystów, polityków i przemysłowców. W centrum uzdrowiska było unikatowe na ówczesne czasy elektryczne oświetlenie, a deptaki ozdobiono egzotycznymi palmami i kwietnikami. W informatorze o kondycji i walorach zdrowotnych Truskawca wydanym w 1935 roku wymienionych jest z nazwy 226 hoteli, willi i pensjonatów, które oferowały pokoje i apartamenty. 

Z Lourdes do Niżankowic

Obraz
Raptem minęło dziesięć lat od chwili, gdy w maleńkiej, cichej, ubogiej i lichej świątyni zaczął się szum i gwar, i zamęt. Rwetes i grom z jasnego nieba, to mało, aby opisać to, co zdziałały łzy. Łzy kobiece, łzy matczyne... po prostu łzy. Nic nie było już takie same. Choć pewność, że zmysł wzroku nie kłamie - nie pojawiła się od razu. Wzruszenie na widok zapłakanego lica to jedno, ale rozum kazał sprawdzać, być niewzruszenie pewnym. Pierwszy łzy zauważył siedemnastoletni, a może dziewiętnastoletni Włodek i speszył się ogromnie. Bo jak to tak... taka zwykła, nie za duża, stojąca zawsze z boku. Przyjechała nie wiadomo z kim i skąd.  A taka zapłakana w styczniowy poranek. Może to z zimna, może... Duma nad tym płaczem czterdziestu parafian od Świętej Trójcy, tj. cała wspólnota rzymskiego wyznania Niżankowic. Duma i nic nie rozumie, bo jak Ona może tak płakać przez czterdzieści dni. Zrobiła się afera. Gazety rozdmuchały sprawę i to nie te lokalne, ale o zgrozo zagraniczne - choć Bogi...

Dobromil - tuż za płotem

Obraz
Dobromil, miasteczko położone w dolinie rzeki Wyrwy, miało wyjątkowego pecha po wojnie. Gdy geodeci poszli ze swymi urządzeniami wykreślać w myśl wytycznych konferencji w Jałcie granicę, nie mieli jasności, komu przyznać Dobromil – Polsce czy ZSRR. Na tej granicy najbardziej stracił Dobromil. Miasteczko jakby zastygło w swej przeszłości. Otoczone szczelnym kordonem zasieków, odcięte od polskich miast w Bieszczadach, nie odwiedzane przez turystów, zamarło w rozwoju. Ma nietknięty od wieków stary układ. Mały prostokątny ryneczek z autentycznym galicyjskim brukiem i ratuszem, polski kościół renesansowy, cerkiew. Zachował się też stary, zapomniany polski cmentarz.   /Stanisław S. Niciej / O tym miejscu najpierw przeczytałam, aby w jednej chwili stwierdzić, że chcę tam pojechać. Było to bardzo zdecydowane i konkretne przekonanie. Nie mogłam zrobić tego natychmiast, ale decyzja była podjęta. Trzeba było tylko czekać na odpowiedni moment. Udało mi się tam pojechać rok później. Po p...