Egzystencjalny czar Heidelbergu
Wszystko zaczęło się od pracy magisterskiej. Długo szukałam
tematu, a jak znalazłam okazał się fascynujący i wciągnął mnie bez
reszty. Nie ważne było, że najważniejsze dzieła nie są przetłumaczone na
język polski, a ja nigdy nie uczyłam się języka niemieckiego. Dziwnym
trafem rok wcześniej poznałam Polkę, która studiowała w Heidelbergu.
Była u źródeł moich poszukiwań, dobrze znała uniwersytet i niemiecki.
Gdy utknęłam w martwym punkcie poszukiwań, pomysł wyjazdu okazał się
doskonały. Gdzie lepiej zrozumiem prekursora egzystencjalizmu niż w jego
ukochanym Heidelbergu. Wiadomo student ma czas, fantazję za to małe finanse - stąd okazało się, że będzie to też moja pierwsza europejska
podróż autostopem.
To wywołujące zadumę poczucie przemijania wzmaga jeszcze czar Heidelbergu, majestatycznie rozłożonego po obu stronach Neckaru, który wije się między dwoma pasmami pokrytych lasami wzgórz. Dla wielu turystów Niemcy to Heidelberg – jedyne miejsce, które zwiedzają w tym kraju, a być może w ogóle chcą odwiedzić.
Zauroczyło mnie to miasto, znalazłam to, czego szukałam. Buszowanie w starej bibliotece napełniało mnie radością. Panorama miasta ze ścieżki filozofów zapierała dech w piersiach. Mam niestety tylko parę zdjęć, udostępnionych ze zbioru mojej heidelberdzkiej koleżanki.
Kiedyś tam wrócę z aparatem, zrobię mnóstwo zdjęć. Może znów wybiorę się do Koblez, Bonn i Kolonii. Ale nie powtórzą się posiłki z jadalni akademika umieszczonej na przeszklonym tarasie...
Studenckie leniuchowania:
A.D. 2002
Kasy starczyło nam na nocny przejazd do granicy. Wysiadłyśmy na
ostatniej, polskiej stacji i pieszo przeszłyśmy przez miasto, granicę
oraz niemiecką cześć miasta. Był blady świt, ptaki darły się
niemiłosiernie a w nas drzemał duch przygody. Najtrudniej było
wyjechać na obwodnicę, potem miłe niemieckie małżeństwo zabrało nas do
ostatniej stacji benzynowej koło Drezna. A potem już jednym samochodem z
pracującymi w Niemczech Polakami do naszego celu. Niezwykle szybki przejazd za co byłyśmy niezmiernie wdzięczne.
Miasto uniwersyteckie
Gdy pod koniec XVIII w. romantycy odkryli dla siebie Heidelberg, najlepsze lata miasto miało za sobą. W poprzednim stuleciu dwukrotnie splądrowali je Francuzi i miasto, które przez 500 lat było stolicą Palatynatu, nie odzyskało dawnej świetności.To wywołujące zadumę poczucie przemijania wzmaga jeszcze czar Heidelbergu, majestatycznie rozłożonego po obu stronach Neckaru, który wije się między dwoma pasmami pokrytych lasami wzgórz. Dla wielu turystów Niemcy to Heidelberg – jedyne miejsce, które zwiedzają w tym kraju, a być może w ogóle chcą odwiedzić.
Zespół zamkowy, złożony z różnych, lecz jednakowo wspaniałych budynków z kilku epok, nawet w postaci ruin, wygląda dostojnie. Pozostało wystarczająco dużo, by (przy pomocy licznych zachowanych świadectw obrazkowych) móc sobie wyobrazić, jak budowla ta wyglądała w rozkwicie.Duży fragment zachodniej części Starego Miasta zajmują budynki najstarszego niemieckiego uniwersytetu, który nosi oficjalną nazwę Ruperto--Carola, na cześć jego dobroczyńców.
Zauroczyło mnie to miasto, znalazłam to, czego szukałam. Buszowanie w starej bibliotece napełniało mnie radością. Panorama miasta ze ścieżki filozofów zapierała dech w piersiach. Mam niestety tylko parę zdjęć, udostępnionych ze zbioru mojej heidelberdzkiej koleżanki.
Kiedyś tam wrócę z aparatem, zrobię mnóstwo zdjęć. Może znów wybiorę się do Koblez, Bonn i Kolonii. Ale nie powtórzą się posiłki z jadalni akademika umieszczonej na przeszklonym tarasie...
Studenckie leniuchowania:
A.D. 2002
Komentarze
Prześlij komentarz