Gdańsk zimą

Na myśl o wyjeździe nad Bałtyk dostaje dreszczy... Morze to nie mój świat, nie moja bajka - często powtarzałam. Nad morzem się nudzę, nie usiedzę na plaży, za płasko... za dużo ludzi itp Aż trafiłam kiedyś na zimowe zdjęcia polskiego morza. Pomyślałam, że to mogłoby być interesujące. Takie zamarznięte sople. Jak zwykle plan był inny, ale perturbacje z dniami wolnymi w pracy wywołały zamęt i zmianę planów o 180 stopni. W ten sposób pojechałam na północ, a nie na południe. W głowie tylko majaczyła nadzieja, że zimą plaże będą puste, wyż zagwarantuje słońce,a przy odrobinie szczęścia zobaczę krę na Bałtyku. I zimą będzie więcej jodu i większa szansa znaleźć bursztyn. Jako osoba lubiąca się włóczyć od razu po przyjeździe wybrałam się na plażę. Mały rekonesans został zrobiony. Następnego dnia pojechaliśmy do Gdańska. Zaczęliśmy szwędanie od jedynego miejsca, które zachowało w tym mieście niemiecką nazwę. Westerplatte. Co prawda dwójką, ani czwórką i nie zawsze prosto - szliśmy przez półwysep otoczeni błękitem nieba i morza.  Trudno było uwierzyć, że na początku XX wieku był tam miejski kurort na miarę Sopotu. Bo przecież prosto do nieba ... szli Oni, o których każdy słyszał od dziecka. Czasem splot historii powoduję, że miejsce i ludzie przechodzą do zbiorowej pamięci jako symbol, mit jeszcze za swego życia. Od razu. Natychmiast. Gdańsk tak właśnie ma, przydarzyło mu się to nie jeden raz.


czołgu brak

Najbardziej znaczące dla historii Westerplatte czasy przyniosły niespokojne lata 30. XX w., kiedy gromadzące się nad Europą ciemne chmury zwiastujące nieuchronny konflikt zbrojny, skłoniły polskie władze do potajemnego przygotowania półwyspu do obrony. W wielkiej tajemnicy zrealizowano w ciągu kilku lat przed wybuchem II wojny światowej doskonały plan przekształcenia terenów magazynowych w doskonale zaprojektowaną, polową twierdzę. Jakość projektu i jego realizacji, oraz bojowe umiejętności załogi składnicy ukazały się w pełni w ciągu sześciu długich dni obrony we wrześniu 1939 r.


W miejscu nieistniejącej już Wartowni nr V powstał cmentarz poległych obrońców Westerplatte. Wartownia nr V została zbombardowana i zniszczona 2 września 1939 roku. 50 lat później postawiono tu 15 krzyży z nieśmiertelnikami. 




Pozostałości "Nowych Koszar". Konstrukcja spełniła swe zadanie: zbombardowane piętra stały się  mocnym stropem dla piwnic. Dziś pozostały tylko ruiny, ponieważ po wojnie sowieccy żołnierze wysadzili koszary w powietrze. 


Za koszarami droga prosta, do miejsca Tych co teraz wznoszą się wśród chmur i których równy krok dudni w chmurach.

 

Usypano im tam prawie 23 metrowy kopiec o średnicy 90 metrów. Ustawiono granitowego kolosa, rzeźbionego w przaśnym socrealistycznym stylu. Ani zgeometryzowana forma 1150 tonowego monumentu, ani napisy sławiące inne pola walki - nie umniejszyły pamięci o Nich. 



A symbol nie stracił na swej sile, pamięć wzmocniły słowa nie -byle-jakiego Polaka: 


Na przeciw kopca, po drugiej stronie Wisły rozpościera się osiedle Nowy Port z jedną z najpiękniejszych latarni morskich północnej Europy. Ma 27m wysokości, a zbudowana została w latach 1893-1894. Według legendy jest ona bliźniaczką najpiękniejszej latarni morskiej Ameryki – w Cleveland w stanie Ohio. Była pierwszą latarnią morską nad Bałtykiem używającą światła elektrycznego.

Latarnia była jednocześnie wieżą pilotów portowych i mieściła na swym szczycie niezwykły instrument jakim była kula czasu. Tak jak w Greenwich w Anglii, podniesienie i spadek kuli w każde południe pozwalał kapitanom statków stojących na redzie portu na dokładne nastawianie ich chronometrów okrętowych, co z kolei było niezbędne do późniejszego dokładnego określania  długości geograficznej na otwartym morzu.


Ruszyliśmy na dalszy podbój Gdańska, poprzez Twierdzę Wisłoujście, promem do Nowego Portu, przez Stocznie Gdańską i Starówkę.



Twierdza Wisłoujście to niezwykły zabytek sztuki fortyfikacyjnej. Jej nazwa wywodzi się z czasów, gdy ujście Wisły znajdowało się bezpośrednio na północ od Twierdzy.  Jak łatwo się domyślić strategiczne znaczenie tego miejsca doceniono bardzo wcześnie. Prawdopodobnie już za panowania książąt pomorskich znajdowała się tu strażnica.

W roku 1482 wzniesiona została murowana cylindryczna wieża, służąca do celów obronnych oraz jako latarnia morska. Na jej szczycie nocą rozpalano ogień wskazujący statkom drogę do portu.


Na stronach Muzeum Miasta Gdańska, którego Twierdza jest częścią możemy doczytać:  
W latach osiemdziesiątych XVI wieku wokół wieńca na miejscu drewnianych umocnień wzniesiono czterobastionowy Fort Carré skonstruowany w myśl zasad fortyfikacji nowowłoskich. Bastiony fortu posiadały kazamaty i działobitnie, z których można było prowadzić ogień wzdłuż murów. Ściany bastionów wykonano z cegły, a naroża wzmocniono ciosami kamiennymi. Data 1602, widniejąca na portalu wejściowym fortu, odnosi się do prac końcowych prowadzonych w forcie. 


Urodę Fortu Carre najlepiej byłoby oglądać z lotu ptaka, z drona lub z pokładu balona. Sama nie słyszałam o tej Twierdzy, ale gdy zobaczyłam jej kształt na mapie - nie mogłam się jej oprzeć.  Dla zobrazowania tego posłużę się zdjęciem z wszechstronnej sieci internetu. 

/Fot. z bloga Takie sobie refleksje/
 
Fort Carré otaczała nawodniona fosa, poprzez którą prowadził wjazd do wnętrza umieszczony w murze kurtynowym pomiędzy bastionami i zabezpieczony bramą oraz mostem zwodzonym. Po zewnętrznej stronie były też umocnienia, dodatkowa fosa i kolejny most zwodzony. 




 Nieopodal nieczynnego w zimie przystanku tramwaju wodnego znaleźliśmy prom, który nas przewiózł na drugą stronę Wisły.


spichlerze gdańskie
gdańskie żurawie
 


 Dotarliśmy do nowszego symbolu Gdańska - którego historia rozgrywała się w czasach mojego dzieciństwa. Pierwsze zaskoczenie, że Stocznia Gdańsk znajduje się tak blisko Starego Miasta. Miałam jakieś takie własne przekonanie, że Stocznia powinna być na obrzeżu - jak Nowa Huta czy Huta Warszawa.




Plac Solidarności z pomnikiem stoczniowców poległych w 1970 r. Jego budowa była jednym z trzech pierwszych żądań strajkujących w 1980 r. robotników.


Nowy element: Europejskie Centrum Solidarności. Nie mogłam oprzeć się wrażeniu, że wygląda jak galeria handlowa.


Mur pamięci.



Brama nr. 2




Symbole Solidarności. 



Krzyż w sali BHP Stoczni Gdańskiej.


Gdańsk zaprasza na spacer.


 W Gdańsku pamięć o Heweliuszu trwa niezmiennie od lat. Wygrał plebiscyt "Gdańszczanin tysiąclecia", ma swoją ulicę i pomnik, jego imię nosi wystawa naukowa Hewelianum.


Kościół św. Brygidy, w nim bursztynowe szaty Matki Bożej i przejmujący pomnik ks. Popiełuszki.




Gdański Żuraw: brama i urządzenie portowe.
"Sołdek" to pierwszy zbudowany przez polski przemysł stoczniowy statek pełnomorski.  Za nim Spichlerze na Ołowiance.


Gdański Żuraw: brama i urządzenie portowe (dźwig). Jest jedną z zespołu bram wodnych, to jest tych, które zakańczają ulice i dostojnie prezentują się nad Długim Pobrzeżem Motławy.


 
Długi Targ z Ratuszem. 



I oczywiście Neptun - choć trochę zdominowała go choinka.




Komentarze

  1. Jak na zimę to idealnie na zwiedzanie. Nad morzem to i warto postawić na kajakarstwo morskie to dopiero jest wyzwanie. Polecam spróbować.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przyznaję, kajakarstwa morskiego jeszcze nie próbowałam. Zobaczymy...

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Szlak Graniczny: Wetlina, Rabia Skała, Rawki

Wybrzeże Łotwy - pięknie i pusto.

Z wizytą w Fatimie.

Portugalskie azulejos - mozaikowy świat z przewagą bieli i błękitu

Ryga - z dachowym kotem i kogutem w tle.

Ermitaż - maksymalna dawka sztuki

Ateny - miasto filozofów i nie tylko