Adżaria - ciut, ciut Gruzji.

O to moje ciut, ciut z subtropikalnej Republiki Adżarii – małego, autonomicznego regionu na południowym - zachodzie Gruzji, tuż przy granicy z Turcją.  Kojarzącego się z czarnomorskimi plażami, polami herbaty oraz gruzińskim islamem. Chociaż Adżarowie nigdy nie zatracili znajomości języka gruzińskiego, to różnice religijne stały się pretekstem  do ustanowienia autonomii terytorialnej, która formalnie istnieje do dziś. Jednym z jej największych skarbów są przepiękne góry Małego Kaukazu, Góry Mescheckie oraz lasy subtropikalne, które z racji ogromnych opadów rosną tylko na jej terytorium. Prawię cały obszar zajmuje liściasty las typu kolchidzkiego będący reliktem okresu trzeciorzędu. Góry zachwycają – gdy znikną częste czarne chmury. Nie dziwi zatem wspaniały ogród botaniczny. Do tego rzymska twierdza, drewniane meczety, średniowieczne kamienne mosty i górskie winnice. A na koniec adżarskie chaczapuri.



Mały Kaukaz wiecznie zasnuty chmurami. Jest to jedno z najbardziej wilgotnych miejsc w tej części świata. Nawet jeśli w Batumi świeci słońce tam skraplają się podnoszące się z nad morza chmury. Jest on "mały" tylko w zestawieniu z właściwym Kaukazem, ponieważ wiele jego szczytów sięga powyżej 2500 m. n.p.m., co więcej ciągnie się łukiem na przestrzeni 600 kilometrów.


100-let­ni Ogród Bo­ta­nicz­ny koło Ba­tu­mi jest jed­nym z naj­więk­szych i naj­cie­kaw­szych ogro­dów na świe­cie. Z jednej strony mamy widoki na okoliczne wzgórza porośnięte lasami, z drugiej na Morze Czarne.

Widok na wybrzeże - dołem przebiega linia kolejowa Batumi- Tbilisi
Najbardziej rozpoznawalny fragment Ogrodu, to punkt widokowy na Morze Czarne, dołem przy samym morzu przebiega linia kolejowa Batumi - Tbilisi



Ogród podzielony jest na sekcje tematyczne, porośnięte roślinnością z różnych regionów. Jest sekcja śródziemnomorska, kaukaska, himalajska, nowozelandzka, północno- i południowoamerykańska, meksykańska i wschodnioazjatycka. Świetnie czują się tutaj eukaliptusy [uwielbiam ich zapach], cedry himalajskie i bambusy.

Kilka uchwyconych okazów:

Męczennica błękitna (Passiflora caerulea).
Łacińska nazwa tej rośliny oznacza "kwiat męki pańskiej". Misjonarze, którzy dotarli do krajów Ameryki Południowej, doszukali się w ich budowie symboli męki Jezusa Chrystusa: 5 płatków i 5 działek kielicha to dziesięciu apostołów, 5 pręcików to pięć ran, 3 znamiona słupka to trzy gwoździe którymi przybito go do krzyża, przykoronek to korona cierniowa. Kwitnie przez całe lato, ale pojedynczy kwiat kwitnie tylko 24 h


Na terenie ogrodu jest plantacja bambusów, porastająca nadmorski stok. Z bambusów zrobione są ławeczki i altanki na terenie ogrodu.

plantacja bambusów
 

W swoim naturalnym środowisku niektóre odmiany mogą osiągnąć nawet do 40 m wysokości i mieć przy tym pędy o średnicy ok. 35 cm. Ponieważ należą do rodziny "traw", można sprawdzić czy ma się wystarczająca wyobraźnie, aby wyobrazić sobie kosiarkę do bambusowego trawnika ;-)

Dżungla - w tle wzgórza Chekvi i zbocza Gór Mescheckich, które stanowią naturalną barierę dla wilgotnego powietrza znad Morza Czarnego. Stąd wilgotny klimat, bujna roślinność i nazwa nawiązująca do obfitych opadów – Mtirala znaczy po gruzińsku płaczący.


Dla tych co nie pasjonują się roślinnością, a spacer wśród zieleni z ciekawymi zapachami wydaje się nudny - Adżaria może zaproponować antyczne pozostałości. Na przykład rzymską twierdzę w Gonio (starożytnego Apsaros), w której pierwsze fortyfikacje były wzniesione przez Rzymian już w I wieku naszej ery.


Mury otaczają teren o powierzchni ponad 1 ha, na którym w wielu miejscach prowadzone są prace archeologiczne. 


Warownię zbudowano na planie prostokąta o wymiarach 222 m x 195 m, a imponujący mur obronny wzmacnia 18 [a może 22] baszt o wysokości 8 m. Obok twierdzy przebiegała niegdyś jedyna dogodna droga z Kolchidy (zachodniej Gruzji) do rzymskich prowincji w Azji Mniejszej. W 1547 r. forteca została zdobyta przez Turków osmańskich, którzy utrzymywali ją do 1878 r. W czasie ZSRR był tu kołchoz.


W nienaruszonym prawie stanie przetrwał do dziś ceglany system doprowadzania wody z pierwszych wieków naszej ery. Wykopaliska w Gonio prowadzi zespół z Instytutu Archeologii UW i Centrum Archeologii Śródziemnomorskiej Uniwersytetu Warszawskiego, wspólnie z archeologami z miejscowego muzeum. W roku 2014 zespół polskich badaczy odkrył łaźnie zbudowane i użytkowane przez rzymskie wojsko ok. 2 tysiące lat temu.


„Z reguły termy budowane dla wojska nie wyróżniały się przepychem. Dlatego zaskoczyło nas odkrycie mozaiki, zdobiącej podłogę. Odsłoniliśmy również dużą część basenu na chłodną wodę - tzw. frigidarium” – opowiada dr Karasiewicz–Szczypiorski.


Rok później - po trzech tygodniach pracy - nasze orły odkryły mozaiki! Podłoga jednego z pomieszczeń w termach jest pokryta mozaiką z motywami geometrycznymi. Cała posadzka ma prawdopodobnie około 100 m².  Jest to pierwsze tego typu znalezisko w Adżarii, a w całej Gruzji znanych jest zaledwie kilka podobnych odkryć – wyjaśnia kierownik ekspedycji dr Karasiewicz-Szczypiorski.

"Inne mozaiki na Zakaukaziu pochodzą z późniejszych czasów i zwykle wykonywane były na zamówienie lokalnych elit. Mozaika z Gonio powstała na potrzeby rzymskiego garnizonu na jednej z najdalszych rubieży Imperium Romanum. Zaskakuje bardzo wczesne datowanie znaleziska. Termy i mozaika powstały około połowy I w. n.e. Łaźnie wzniesiono zaraz po pojawieniu się na tym terenie pierwszego rzymskiego garnizonu. Prawdopodobnie miało to miejsce za panowania cesarza Wespazjana".   /Całość U W /.  


fot. Oskar Kubrak. Materiały ze strony UW.
Pod czas mojego wędrowania, to już drugie miejsce gdzie rzymskie mozaiki i warszawscy archeologowie z takim sukcesem się przeplatają.
Symboliczny grób apostoła Macieja
Rangę miejsca podnosi domniemany fakt pochówku jednego z apostołów. Chodzi o św. Macieja. Maciej został wybrany do wspólnoty Apostołów na miejsce Judasza. I właśnie taki opis znajduje się na tablicy, ustawionej w twierdzy Gonio. Trudno więc pomylić go z jakimkolwiek innym apostołem. Tymczasem dostępnie na naszym rynku przewodniki z Macieja czynią… Mateusza! A pani przewodnik ze znanego  biura podróży powtarza to samo. Na sugestie, że jednak chodzi o innego apostoła, stwierdziła, że takimi drobiazgami nie będzie się przejmować. Ciekawe i szczegółowe wyjaśnienie tej kwestii na blogu: http://krzysztofmatys.blog.onet.pl/tag/batumi/
W stojącym na terenie twierdzy muzeum można zapoznać się z historią tego obiektu. 


Z rzymskiej twierdzy ruszyliśmy w głąb Małego Kaukazu, doliną rzeki Adżarisckali.


Most w Makhuntseti z ok. XIII wieku, zwany mostem królowej Tamar.
symbol Adżarii
 Złota era kamiennych mostów przypadła na okres jej panowania. W Gruzji wszystko co najlepsze odnosi się do tej władczyni. Choć nie zawsze granice czasowe się pokrywają.


Jest to jeden z 25 zachowanych adżarskich mostów kamiennych. Konstrukcja zbudowana z kamieni pochodzenia wulkanicznego ma zadziwiające proporcje i wydaje się być dosyć delikatna i niezdolna do podtrzymania większego ciężaru. Ponoć żółtka jaj odgrywają ważną role w spoistości tych mostów.


Naprzeciw mostu, po drugiej stronie szosy, znajduje się przepiękny kilkunastometrowy wodospad.
 

Dość licznie odwiedzany. My spotkaliśmy dużą grupę prawdopodobnie Irańczyków. Panowie chłodzili się w wodzie, a panie...
 
 
Pojechaliśmy jeszcze dalej, zjeżdżając w bok na tereny kaskadowo położonych wiosek. Ujawniły się krajobrazy adżarskiego Kaukazu.

 
Wkraczamy do wioski produkującej własne wina.


Lokalna zabudowa  może zaintrygować. Zachodziliśmy w głowę czy to z powodu kopnych śniegów? Trafiliśmy w sedno. Pale pozwalają na dostanie się do zgromadzonej paszy dla zwierząt nawet jak spadnie 2 - 3 metry śniegu.


Najwyższy czas poznać jakiegoś Tamadę i wysłuchać gruzińskich toastów. Kto jadąc do Gruzji nie słyszał o suprze, czyli o wielkiej sztuce biesiadowania? Nie będę się tu zbytnio rozpisywać, ponieważ  napisano już wiele na temat gruzińskich uczt i toastów. Gruzińskie supry potrafią trwać godzinami. Na stół co chwilę trafiają kolejne potrawy (naprawdę nie sposób ich przejeść), aż dochodzimy do momentu, w którym nie mieszczą się na stole.
 

Toasty wznoszone są przez Tamadę – mistrza ceremonii, najczcigodniejszą osobę ze współbiesiadników. Ponoć wystarczą trzy osoby, aby już wybrać głoszącego toasty.  Toasty zawsze są w poważnym tonie, odnoszą się do Boga, głoszą pokój, miłości, przyjaźni i są o ojczyźnie, czyli tym, co w życiu najważniejsze. Tamada musi być nie tylko świetnym mówcą. Musi też umieć dużo wypić, bo toasty pije się do dna. Wydawało się, że supra w górskiej wiosce przybliży nam dobrze ten klimat. Ale nie trafiliśmy. Dobrze, że mieliśmy jeszcze inną szansę na pobiesiadowanie. 


Jeszcze mały wtręt kulinarny. Wybór jedzenia jest w Gruzji ogromny. Zachwyceni będą zarówno lubiący mięso, jak i wegetarianie. Jednym z najbardziej charakterystycznych dań regionalnych jest adżarskie chaczapuri. Jest to chrupiące ciasto w kształcie łódki, w środku wypełnione serem i jednym żółtkiem. Symbolizuje ono Słońce na morskich falach. Pycha.


Grzechem byłoby nie wspomnieć o miejscowych serach i chlebie. Tradycyjny chleb piecze się na ścianach tulejkowatego pieca. Nie mogłam się oprzeć pokusie i oprócz wina, herbaty przywiozłam też chleb. Ale najważniejsze, że Gruzja nie jest w UE dzięki temu jedzenie może być jeszcze naturalne, bez tych wszystkich modyfikowanych dodatków i ulepszaczy. Dla zobrazowania tematu pewna anegdota z naszego wyjazdu: w hotelu do śniadania podawano podgrzane mleko. Niestety cześć gości robiła awantury, że podają popsute mleko. Dlaczego? Ponieważ zapomniano, że mleko może nie być pasteryzowane, może mieć kożuch i nie być odtłuszczane, więc po przegotowaniu pojawiają się żółte plamki tłuszczyku. Próbowano tłumaczyć, że jeśli weźmie się nowe mleko w kartonie i na oczach gości otworzy i podgrzeje - będzie tak samo. Niestety nasi rodacy nie dali się przekonać. Wstyd. Po prostu Gruzini jedzą zdrowo.



Wracając do Adżarii  i Małego Kaukazu - uprawia się tu endemiczne odmiany winorośli przystosowane do warunków subtropikalnych zboczy gór.


W miejscowości Khelvachauri znajduje się Ajarian Wine House, mieszczącej się w XVIII-wiecznej winnicy. To duża, zadbana posiadłość - z hotelem i restauracją, ekspozycją muzealną w tym m. in. 600-letnia prasa sacnacheli.


Powstają tu trzy rodzaje wina, rkatsiteli, tsolikauri obydwa robione klasycznie a jedno, z chkhaveri, robione jest w kwewri. 


Do fermentacji i przechowywania wina do dziś używa się glinianych naczyń - amfor: kwewri. Wyciśnięty sok z winogron przechowywano w specjalnym pomieszczeniu marani (winnica) w zakopanych w ziemi kwewri, co umożliwiło regulowanie procesu fermentacji. Jest to starożytna, oryginalnie gruzińska technologia, do dziś rozpowszechniona w każdym niemal zakątku kraju.


W ostatnich latach powstały też nowoczesne wytwórnie wina, produkujące je według technologii europejskiej, bliższe gustom gości z Zachodu. W Adżarii używa się szklanych gąsiorów do przechowywania wina, w odróżnieniu od innych regionów gdzie tradycyjnie używano glinianych.


Beczki są tylko ozdobą dla gości z Europy.


Porto Franco chkhaveri to ich prestiżowe wino, wyjątkowe, bo winnice znajdują się wysoko w górach. Marmolado - tytoniowe rejestry, korzenne, lekko malinowe, kwasowe, jest też suszona śliwka, dym, mieszanka ziół i rejestry apteczne. Wino lekkie, proste, smaczne.


Kilka lat temu naukowcy odnaleźli we wschodniej Gruzji, datowane na 6 tysiąclecie przed naszą erą, nasiona winogron i gliniane naczynia na wino, dowodząc tym, iż początków uprawy winorośli należy szukać właśnie w tym kraju. O długiej winiarskiej tradycji w Gruzji w starożytnym świecie wiedziano jeszcze przed Homerem. Pisali o tym Ksenofont, Plutarch, Strabon i inni. Wśród 2000 gatunków winnej latorośli aż 600 jest gruzińskich. Uważa się też, że słowa „vine”, „wein”, „vin”- pochodzi od gruzińskiego „ღვინო” (gwino).


Wiele szczepów, takich jak Cinandali, Saperawi, Kindzmarauli czy Chwanczkara jest znanych na całym świecie. Nieprzypadkowo, zaprowadzając w Gruzji chrześcijaństwo św. Nino nawracała wiernych krzyżem z winnej latorośli - drzewo to zawsze uważano tu za święte. Dziś w Gru­zji upra­wia się ponad 500 od­mian wi­no­gron.

 





Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Szlak Graniczny: Wetlina, Rabia Skała, Rawki

Z wizytą w Fatimie.

Wybrzeże Łotwy - pięknie i pusto.

Portugalskie azulejos - mozaikowy świat z przewagą bieli i błękitu

Ryga - z dachowym kotem i kogutem w tle.

Ermitaż - maksymalna dawka sztuki

Ateny - miasto filozofów i nie tylko