Bieszczady zimowo - Worek Bieszczadzki

Po mistycznej Tarnicy [tutaj] kolejny dzień zimowej wyprawy przynosi wzmożony katar. W pogodzie zaś bez niespodzianek – słońce nie puka do okien. Zakryte połoniny muszą poczekać na lepszą widoczność i lepszy stan zdrowia. Ale Bieszczady to nie tylko połoniny, to także nieistniejące wioski i ślady ludzkich losów. Ruszamy do Worka Bieszczadzkiego z mało realnym planem dotarcia do Sianek na przełęczy Użok. Plan planem, ale kopny śnieg weryfikuję możliwości na ten dzień. Wyruszyliśmy z parkingu w Bukowcu, do którego dojechaliśmy stopem. Wstępnie umawiamy się na powrót już po zmroku. "Nasz" dopiero co poznany kierowca ma swój ambitny plan, który jak się później okazuje realizuje w całości. Docieramy do Beniowej ścieżką nad granicznym Sanem.


Bukowiec

 
Przed nami nikt nie szedł tamtędy od wielu dni, nawet nie było śladów po skuterach SG. Tempo marszu bez rakiet śnieżnych czy nart turowych mizerne. Miejscowość odnajdujemy po charakterystycznych drzewach, zwłaszcza po starej lipie z rozłożystą koroną, która wyróżnia  się na pustkowiu.

pozostałości po cerkwi



A tam jest tylko przy-cerkiewny cmentarz i nieliczne fundamenty świątyni. Chwila zadumy i modlitwy. Po II wojnie światowej Beniowa została podzielona granicą państwową. Obecnie po stronie ukraińskiej znajduje się kilkanaście domów, w których mieszka ok. 60 osób.






Nagrobek z symbolem dzbana, niegdyś posiadał żeliwne zwieńczenie, które zostało skradzione w roku 1989. Obecnie Beniowa kojarzy się z tym wizerunkami wyrytymi w kamieniu.


rysunek cerkiew p.w. św. Michała Archanioła


symboliczna brama na teren nieistniejącej cerkwi



Następnie robimy krótki postój przy punkcie szlaku konnego, podziwiamy kolekcje sopli i patrzymy jak termos błyskawicznie pokrywa się szronem. 

 


Na zimę nie ma co narzekać, w górach jest piękna.






Potem przez dziewicze pola śniegu docieramy do drogi w kierunku Bukowca. W tych warunkach pozostałości po piwnicach dawnych domów nie są do odnalezienia. Na białej drodze już ślady człowieka. I tak aż do Tarnawy Niżnej.




Prawdopodobnie gdybyśmy od razu ruszyły drogą dotarłybyśmy dalej, ale tak mieliśmy zaliczone torowanie w śniegu ;)




W roku 1921 Beniową zamieszkiwały 582 osoby (w 97 domach mieszkalnych): 497 wyznania greckokatolickiego 73 wyznania mojżeszowego 9 wyznania rzymskokatolickiego 3 wyznania ewangelickiego. W roku 2011 hula wiatr próbując przegonić dwie spacerujące istoty.




San jest taki płytki
gdzie Beniowej brzeg

San
 


Z Beniowej przez Bukowiec powędrowałyśmy do Tarnawy Niżnej. Otulona ciemnością zapraszała przechodniów do zatrzymania się. Po wielu godzinach na pustkowiu, bez spotkań z człowiekiem wydawała się nie realna ze swoimi kolorowymi światełkami.

 

 




Za nim na dobre opuściłyśmy to miejsce, zatrzymał się nasz kierowca z kategorii „bieszczadzkich aniołów”. Rano zabrał nas autostopem, a teraz zabierał po całodziennym wędrowaniu. Gdyby nie on, to nie mogłybyśmy tyle czasu spędzić tak daleko od cywilizacji. 
 


 
 
Minęliśmy urokliwy kulig, potem czarowne latarnie w Mucznem i dotarłyśmy na powrót do Ustrzyk G. Nadmienię, że ów kierowca nadrobił drogi, aby nas podwieźć. A potem padało, padało i padało. 

 


 







Komentarze

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Wybrzeże Łotwy - pięknie i pusto.

Szlak Graniczny: Wetlina, Rabia Skała, Rawki

Z wizytą w Fatimie.

Ryga - z dachowym kotem i kogutem w tle.

Portugalskie azulejos - mozaikowy świat z przewagą bieli i błękitu

Ermitaż - maksymalna dawka sztuki

Czarna Góra - Zagóra