Bieszczady zimowo - Mistyka na Tarnicy
Znowu ruszyłam w Bieszczady, które zimą mają swój niepowtarzalny urok, czarujący na każdym kroku obrazami z baśni. Mam czas na powolne witanie tej przepięknej krainy, gdyż jedziemy powoli, białymi drogami w stronę Komańczy. W blasku świtu podziwiam przydrożne cerkwie.
Potem Cisna świat robi się coraz piękniejszy w blaskach słońca, migoczącego śniegu i skrzypiącego mrozu. Jakoś tak jest, że zimą za Cisną zawsze jest śnieg. Może go nie być w Lesku, może nie być w Baligrodzie, ale w Cisnej znajdziesz jego ślady. Przynajmniej ja tego tak doświadczyłam. Dla mnie Cisna jest bramą do magicznej, bieszczadzkiej zimy.
Obowiązkowy przystanek w Wetlinie i sesja zdjęciowa na serpentynie.
Wreszcie Ustrzyki Górne. Gdy zostawiliśmy rzeczy w hotelu i chcemy ruszyć z aparatem, słońce znika i zaczyna sypać śnieg.
Rano niespodzianka, za okna wygląda błękitne niebo i biały świat. Jak miło, że prognozy pogody często się mylą ;) Pomimo kataru wystawiam nos na zimny świat i ruszam w stronę Wołosatego.
Trzeba wykorzystać ten nieoczekiwany dar od pogody. Droga do Wołosatego była oczywiście biała. Krajobraz zakłócał tylko maszt Straży Granicznej. Dziwne jak z czasem człowiek przyzwyczaja się nawet do tego.
Z Wołosatego przesuniętym często szlakiem [na szczęście wtedy jeszcze schodów nie było], koło pozostałości po cerkwi, ruszamy ku połoninom. Dochodzimy do miejsca gdzie kiedyś stał najczęściej fotografowany żuraw w Polsce. Hucułów nie widać.
Granica pasa połonin:
Gdy docieramy na przełęcz pod szczytem - przenosimy się do mistycznego świata światła i śniegu. I czegoś jeszcze bardziej nieokreślonego.
Szeroki Wierch |
Misterium:
Tam wykuła się: Teologia gór. Zima.
"Łaski Twej dookoła jak śniegu"
Śniegu najwięcej jest zawsze w dolinkach i dołach
- przykrywa brzydotę, wypełnia dziury puste.
Gołe, nagie prawdy -wyniosłe i ostre- brutalnie się depcze.
Śnieg łagodzi tarcia i kanty, tłumi hałas,
jest cichy i nie ujawnia z wierzchu jaki jest głęboki.
Zdeptana łaska jest śliska i niebezpieczna - idziesz wtedy obok
szlaku. Gdy stoisz dłużej w miejscu - pogrążasz się.
Gdy jesteś ślepy i poruszasz się po omacku -lepiej ci iść po
śladach innych, którzy przed tobą szli w tym samym kierunku,
ale - jeśli nie masz tak długich nóg - trzeba ci przecierać szlak
na własną miarę.
tzw. Siodło - 1 275 m n.p.m. |
Znaleźć Drogę i zgubić się w Życiu ...
Oto Prawda: najwięcej śniegu było wtedy, gdy się gubiłyśmy. /A.K./
Starzy wyjadacze, wszelkiej maści bieszczadnicy na słowo Tarnica krzywią się okrutnie. Pójść na na najwyższy szczyt Bieszczadów, to ujma na honorze. Chyba żaden z naszych koronnych szczytów nie ma tak złej opinii. A ja przewrotnie powiem, że trzeba wiedzieć kiedy na nią wejść. Zimą, najlepiej wybrać się tam 1 stycznia. Można przez większość dnia nikogo nie spotkać, iść po dziewiczym śniegu. A ona - Tarnica już odpowiednio się przywita. Niezwykle, magicznie, wyjątkowo.
Chyba dzięki Tobie Olu polubię zimę! Bieszczady w zimowej odsłonie wyglądają bajkowo i wręcz nieziemsko. Gratuluję uchwycenia piękna na zdjęciach. Słońce przebijające się przez chmury i oświetlające promieniami Bieszczady to widok baśniowy!
OdpowiedzUsuńMoja droga, zdecydowanie polub :) To byłoby coś gdybyś tak polubiła zimę w Bieszczadach. Miałabym radochę.
OdpowiedzUsuń:)) Ponoć charakter i upodobnia zmienia się co 7 lat. Chyba powoli następuje mój zmierzch nielubienia zimy. Bieszczady są cudowne i to chyba one powinny być wizytówką i ambasadorem zimy. Jak na razie podziwiam zza okna zimę na Suwalszczyźnie, która dopiero teraz ubrała się w białą cienką szatę. Jest pięknie!
UsuńPozazdrościć u mnie szaro z kiełkami wychodzącymi z ziemi. Chciałam w ten weekend pojechać w Bieszczady, bo właśnie dopadało świeżego śniegu a w sobotę jest szansa na słońce i śnieg. Może mi się uda :)
UsuńMiło popatrzeć na taką zimę.
OdpowiedzUsuń