Bukowske Vrchy - po drugiej stronie połonin

TRÓJSTYK

 Jak ktoś pozna naszą cześć Bieszczadów, to zaczyna zerkać ku pagórkom sąsiadów. Ma do wyboru Słowację i Ukrainę, co szczególnie jasne staje się na szczycie góry Krzemieniec, Kremenaros, Kremenec – trójstyku granic.

Ze względu na fakt bycia murem Europy (UE) jedna z granic jest otwarta, druga pilnie strzeżona i zamknięta. Przez otwartą granicę możemy dostać się na Słowację przez turystyczne przejście w Roztokach Górnych, Balnicy, przez tunel kolejowy w Łupkowie oraz przejście w Radoszycach.

My pewnej wiosny wybraliśmy to ostatnie.




Pradawny trakt handlowy

Radoszyce.
Jest to osada o bardzo dawnej metryce. Już w czasach rzymskich wiódł tędy trakt handlowy przekraczający główny grzbiet Karpat. Potem słynny trakt węgierski. W okresie międzywojennym wieś słynęła z przepięknie zdobionych domów. Kolorowymi glinkami pokrywano obramienia okien i drzwi, po czym malowano na tym tle jasne wzory roślinne i geometryczne.




W centrum wsi stoi drewniana cerkiew parafialna pw. św. Dymitra, zbudowana w 1868 r., obecnie użytkowana jako kościół. Od 1997 r. na Przełęczy Beskid nad Radoszycami 664m n.p.m (2 km od wsi) działa przejście graniczne dla ruchu turystycznego i lokalnego.

 

 
 Dojeżdżamy tam piękną, krętą drogą. Przez granicę przejeżdżamy ot tak sobie [gdzie te szlabany i budki] i naszym oczom ukazuje się inna pora wiosny. Klimat jest tam łagodniejszy. Jest dużo bardziej zielono, niż u nas. Widoki zachwycają.



U sąsiadów

 
Tablica drogowa „Palota”. Wjeżdżamy do pierwszej - po przekroczeniu granicy słowackiej - miejscowości [ok. 3,5 km]. Jest to najstarsza miejscowość w powiecie Laboreckim, datowana na rok 1330. Po lewej stronie murowaną cerkiew greckokatolicka pw. Narodzenia Panny Marii z 1826 r. Obok pierwszy Rusiński, malowany krzyż.



Naprzeciwko niego widać obelisk upamiętniający poległych w latach 1944–1945 oraz czołg T-34 ustawiony na cokole. Senna atmosfera. Odbijamy w bok, aby jeszcze obejrzeć cerkiew prawosławną. Jest inaczej, ale jakoś tak przyjaźnie - rozumiemy się świetnie z pierwszym spotkanym Słowakiem.



Warhol i ....

 


Miasteczko Medzilaborce, położone nad rzeką Laborec, robi dość przytłaczające wrażenie. Życie toczy się tu jakby w zwolnionym tempie i jakoś się zapętliło u schyłku  poprzedniego systemu.  Dziwią rozmieszczone na co drugiej latarni głośniki (tzw. szczekaczki). I obeliski ku czci bohaterów z czerwoną gwiazdą. To miejsce życia trzech nacji: Rusinów, Słowaków i Romów. Ci ostatni stanowią około 25–30 % mieszkańców tej miejscowości. I są łatwo rozpoznawalni na ulicach.



 

Jadąc w stronę Humennego, na głównym skrzyżowaniu ciekawa cerkiew grekokatolicka, a kawałek dalej po lewej stronie widać duży budynek Muzeum Sztuki Nowoczesnej im. Andy Warhola. Sam Warhol spogląda na nas raczej obojętnym wzrokiem, stojąc pośrodku fontanny i trzymając w ręku szkielet parasolki.


W muzeum można podziwiać unikalną wystawę mistrza pop-artu. z bardzo kultową puszką i ikoną blond piękności. Sam Andy Warhol stąd nie pochodził, jednak jego rodzice mieszkali w pobliskim Mikovie, gdzie się urodzili i skąd wyemigrowali do USA, pozostawiając tu wielu krewnych.


Na wzgórzu, naprzeciw muzeum, wznosi się przepiękna, wysoka, murowana cerkiew prawosławna (Pravoslavny chram sv. Ducha). Wybudowana została w 1949 r., w starym „ruskim” stylu, jako pomnik ku czci poległym w I i II wojnie światowej.


Wewnątrz warto obejrzeć ikony Dimitria Leussisa, znanego greckiego twórcy. Niestety, byłam tam dwukrotnie i za każdym razem nie udało się wejść do środka.


Bocznymi drogami

Dalej, bocznymi drogami przez Cebalovce, Vyrava, Svetlice, Vysna Jablonka. Słowackie wioski różnią się od tych po naszej stronie. Nie zniszczone i nie zrównane z ziemią, zachowują dawny styl i zabudowę, ślady wielu pokoleń. Przypominają się nam szeklerskie wioski z domami ustawionymi bocznym, wąskim bokiem do drogi.


Jakiś taki punkt wspólny austro –węgierskiego cesarstwa. Nie możemy przestać się zachwycać przydrożnymi krzyżami, tak innymi od naszych.


 Widoki nas oczarowują, słońce nęci, zieleń wymieszana z żółcią i bielą wywołuje przyjemne mruczenie zadowolenia.





Osadne 

Osadne to niewielka, ale niezwykle urokliwa miejscowość, położona w bliskiej odległości od naszej Balnicy (ok.7km). Z Balnicy do Osadnego prowadzi znakowana ścieżka, w 2010 roku włączona do międzynarodowej ścieżki dydaktycznej Udava-Solinka. To pierwszy tego rodzaju obiekt edukacyjny zrealizowany przez polskich i słowackich leśników.

Miś Osadnego, początek ścieżki edukacyjnej UDAVA
 
 
Krótki szlak ze wsi Osadne (słow. Osadné) na szczyt Balnica. Końcowy odcinek prowadzi ścieżką edukacyjną o dużych walorach przyrodniczych. Trasa łatwa, początkowo starą drogą asfaltową, następnie leśną drogą, a na koniec przez las wijącą się w górę ścieżką. Długość trasy ok. 6,5 km, czas przejścia ok. 2 godz. /https://bukovskevrchy.pl/

 
Pierwsze wzmianki o Osadnem pochodzą z roku 1212, kiedy to wieś miał założyć słowacki zbójnik nad zbójniki Telepa - a nazwą ją Telepovce. Oficjalnie pierwsze zapisy na temat wsi pochodzą z roku 1639. Wieś zamieszkiwali głównie Rusini, co ważne nadal tam mieszkają.



Po konflikcie o wysokość danin mieszkańcy podzielili się na  wyznawców Prawosławia i Grekokatolików, z tego też powodu pozostały dwie cerkwie. Młodsza z nich jest niezwykła.







W założeniu była pomnikiem nad kryptą ze szczątkami ponad 1000 rosyjskich żołnierzy poległych w czasie I wojny światowej. Inaczej lokalna społeczność, która przeszła na prawosławie nie uzyskałaby zgodę na budowę cerkwi [chramu].



W latach 2003-2004 odremontowano kryptę i udostępniono turystom. Pomagała w tym Rosja, która też ufundowała nowy krzyż przed wejściem.




Widok piszczeli  i czaszek robi wrażenie. Informację o tym obiekcie, podawane na tablicach w krypcie czy filmie Osadne w reżyserii Marka Skopa. - są nie do końca ścisłe.




Relikty dawnej świetności są tam na wyciągniecie dłoni, obelisk z czerwoną „meduzą” i kultowe sklep z wiatą. Miejsce sprawdza się w deszczowe dni, ponieważ obok sklepu jest karczma u Borisa z kominkiem [zakupionym nomen omen w Polsce]. U właściciela sklepu proponuję zapytać o nocleg, albo u kogo można nabyć świeże jajka. 
 
Boris był monopolistą. Prowadził jedyny we wsi sklep, drzwi w drzwi z jedynym barem. Tylko on wynajmował turystom łóżka, a jego karczma pełniła funkcję wiejskiej świetlicy. „Kiczery. Podróż przez Bieszczady”



Do dyspozycji  Chata „Borovka”,  w której można ogrzać się przy starym kuchennym piecu a w ogródku przyjrzeć opalającej się/ moknącej  głowie Lenina. Możliwość rozbicia namiotu.



We wsi obecnie mieszka trochę ponad sto osób. Głównie są to Rusini, ale też słowaccy Ukraińcy i Słowacy. Najwięcej osób mieszkało przed I wojną światową w 1910 r. – 723. Do Osadnego łatwo dojechać autobusem ze Sniny.

Ciekawostką jest źródło wody mineralnej, które znajduje się zaraz za wsią. Miejsce jest obudowane i zadaszone, wodę możemy czerpać za darmo.

W 2009 r. w Bratysławie odbyła się uroczysta premiera filmu dokumentalnego „Osadné” w reż. Marka Škopa. Pełen humoru obraz był pokazywany na festiwalach filmowych praktycznie na każdym kontynencie, dzięki czemu rozsławił małą rusińską wioskę na cały świat. https://bukovskevrchy.pl


Pałac i Herkules

Snina – miasteczko będące swoistym węzłem komunikacyjnym, wypadowym w Góry Bukowskie czy Wyhorlantu. 
 
 



Węzłem małomiasteczkowej zabudowy i socjalistycznych blokowisk. 

 

Jedynym zabytkiem Sniny jest klasycystyczny pałac z roku 1781 z posągiem Herkulesa na dziedzińcu. Figura została odlana w 1841r. z rud żelaza wydobywanych w okolicy.


Jest naprawdę piękny, lecz pod czas pierwszej naszej wizyty - był w ruinie. Typowy przykład zakupienia zabytku, aby podbić cenę – gdy się to nie udało, pozostawiono go samego sobie.



Po trzech latach, pod czas kolejnej wizyty - był już pięknie wyremontowany i przekazany ogółowi mieszkańców: biblioteka, muzeum z ekspozycją stałą, galerie, sale koncertowe. Co istotne – wstęp jest bezpłatny.    


Zmiany wyraźne. Herkules odzyskał wodę w fontannie. Tylko drzew szkoda.



W Sninie odkryliśmy, że czas na wschodzie Słowacji inaczej płynie. Życie toczy się wolniej i np. zjedzenie obiadu po godzinie 16.00 jest nie lada wyzwaniem. Ale jak już nam się ta sztuka udała – to palce lizać. 


Za to trafiliśmy na kościół katolicki Podwyższenia Krzyża Świętego z połowy XVIII wieku i pomnik Jana Pawła II – zadbany i otoczony modlitwą.
 

Zalew  Starina.

Zalew umiejscowiony mniej więcej na wysokości naszego zalewu Solińskiego - a jaki inny. Cisza, spokój, brak zaplecza turystycznego, żadnych tam kurortów. Jest to spowodowane tym, że zbiornik Starina zaopatruje około 10 % ludności Słowacji w wodę pitną. 
 





Gdy kiedyś odwiedzę Preszów, Bardejów czy Koszyce - woda w tamtejszych kranach będzie właśnie z tego miejsca. Jego budowę rozpoczęto w 1981r, ukończono w 1987r, a uruchomiono rok później. Jest to zapora typu ziemnego o wysokości 50 m i długości 311 m. Ponieważ zalew Starina jest ujęciem wody pitnej, to strefa jest ściśle chroniona.
 
 



Nad jego brzegami nie wolno biwakować, nie wolno uprawiać sportów wodnych, nie wolno również wjeżdżać samochodem na tereny w pobliżu zbiornika.
 

 

W związku z tym droga pomiędzy Jalovą, nieistniejąca wsią Ruskie a Roztokami Górnymi jest idealna dla rowerzystów. 
 
 

Runina 

 

 

sposób na niedźwiedzia
 
Wieś pochodząca z 1569 roku, śmiało może pretendować do miana najpiękniej położonej wioski słowackich Bieszczad. Zagubiona gdzieś pomiędzy Bukowcem a Dziurkowcem na grzbiecie granicznym - wydaje się być położona na końcu świata.


Można tam dojechać drogą, choć "google maps" jej nie pokazują [lepiej już chyba używać starszych map]. Miejscowość wyludnia się systematycznie: w 1921 roku liczba mieszkańców wynosiła 564, na początku 2002 roku zamieszkało ją tylko 77 osób, zaś a w 2010 roku tylko 54 osoby, w większości pochodzenia rusińskiego. Nie raz widziałam ją z góry wędrując szlakiem granicznym. 


Cerkiew prawosławna p.w. Zaśnięcia NMP


Trzy Studnczki 675 m.n.p.m. - czarowne trzy źródełka słynące z wyjątkowych właściwości oraz kapliczka - rotunda. Moje odkrycie w roku 2014, gdyż jakoś nigdy wcześniej nie trafiła na wzmiankę o nich.




Miejscowe podania głoszą, że w 1927 roku dziewięcioletni pastuszek - Juraj Reguła miał w tym miejscu widzenie Matki Bożej. Jak to przy każdym objawieniu prywatnym - nikt mu początkowo nie uwierzył. 


Dwie z trzech studzienek

Jednak z czasem zaczęli przybywać wierni i pielgrzymki z okolicznych miejscowości. Miejsce zostało zniszczone i zapomniane po II wojnie światowej. Dopiero w 1991 roku odnowili je prawosławni wierni z Runiny.  
 
 
Kapliczka na górze nad źródłami

 
Aby tam dotrzeć, trzeba iść szlakiem zielonym na Dziurkowiec, a po minięciu pól, wejść na stokówkę i skręcić w prawo [w przeciwną stronę niż szlak, ok. 5 minut].



Topola

Po drodze odwiedziliśmy jedną z piękniejszych cerkwi w okolicy - datowaną na rok 1700 cerkiew świętego Michała Archanioła w Topoli.







Ma bardzo szeroki dach o lekko załamanych połaciach, wysunięty okap ocieniający - typowe dla górskich okolic - soboty.



Obok cerkwi mały, wojskowy cmentarz z okresu I wojny światowej. 



Trudno, wędrując po Górach Bukowskich, nie natknąć się na cmentarze wojskowe z czasu I wojny światowej. Są w każdej wsi, wypełnione charakterystycznymi drewnianymi krzyżami – dwuramiennymi na grobach żołnierzy armii rosyjskiej i ze zwieńczeniem w kształcie trójkąta na grobach żołnierzy armii austro-węgierskiej. Przypominają o krwawych bojach, które tu się rozegrały. https://bukovskevrchy.pl



Z góry


prześwity szlaku granicznego - Dziurkowiec
 
 
Roztoki Górne - piesze przejście graniczne






Komentarze

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Szlak Graniczny: Wetlina, Rabia Skała, Rawki

Z wizytą w Fatimie.

Wybrzeże Łotwy - pięknie i pusto.

Portugalskie azulejos - mozaikowy świat z przewagą bieli i błękitu

Ryga - z dachowym kotem i kogutem w tle.

Ermitaż - maksymalna dawka sztuki

Ateny - miasto filozofów i nie tylko