Bałkański Tour Nubirki - Bocca Kotorska cz.4

Czarnogóra. Przewodnik, A. Szymańska, Rewasz, str. 104
Słów kilka o sobie: jestem NUBIRKA, srebrna, metaliczna, ot co.  Nubirka jaka jest każdy widzi. Wybitna, ponadczasowa, pełna mocy i dobrych prędkości...

 Kolejny etap to Czarnogóra, taki mały kraj jak dajmy na to województwo małopolskie, ale szybko go nie objadę – same góry.  Gór w Chorwacji i Bośni dużo, ale w Montenegro jakby jeszcze więcej. Sami Czarnogórcy się śmieją, że jakby rozprasować ich kraj, to urósł by trochę.  Granicę przejechaliśmy bez przeszkód [nie sprawdzano owych restrykcyjnych przepisów dotyczących wwożenia produktów spożywczych; szkoda zakupów których nie zrobili, abym nie została autem przemytników]. Mijając mroczny półwysep Pevlaka zastanawiałam się nad zachłannością Chorwatów [jak tu zgarnąć całe wybrzeże]  i o tym, że do tej pory inni muszą gwarantować pokój. A potem wjechałam w świat kotorskich ust.

Bocce Kotorskiej co prawda mentalnie bliżej do typu weneckiego wybrzeża Chorwacji, ale mam wrażenie, że ona jest sama w sobie ewenementem. Twierdze, ogrody, cerkwie, cieśnina zamykana na łańcuch, antyczne mozaiki, zdolni polscy archeolodzy, odkrywane skarby, wysepki z malowniczymi świątyniami – po prostu południowy fiord. A sprawą marginalną jest już fakt, że nie lodowiec wyrzeźbił ów fiord.


Herceg -Novi przywitał nas swoimi czterema twierdzami, cerkwią o wieżach jak minarety oraz malutkim, liczącym tylko 135 cm kapucynem św. Leopoldem. Musi świętość nie w metrach być mierzona.

Cerkiew św. Michała wzniesioną w stylu serbsko-bizantyjskim z elementami sztuki islamskiej.
Twierdza Kanli kula
 Na zapierające dech ogrody oni nie trafili. Za to ja wypatrzyłam przy samej drodze Mimozę prawdopodobnie wstydliwą (Mimosa pudica) - ale znawcą roślin nie jestem.
 Jadąc przed siebie minęliśmy port promowy łączący dwie najbliżej siebie położone strony cieśniny Verige. Nie skorzystaliśmy jednak ze skróconej drogi, nęciła nas cała zatoka.

Wąska cieśnina  Verige – ongiś zamykana nocą na łańcuch.
Widoki niecodzienne, urozmaicone jakimś lekkim deszczykiem, z mgłami …. bo blisko do … Risan. Właśnie to miasto mnie zauroczyło. Jest coś niezwykle fascynującego w Risan i nie chodzi mi tylko o okresowy wodospad o nazwie: Sopot. Duch antyku, średniowiecza, iliryjskiej królowej Teuty i rekordu opadów Europy [ciekawostka: krasowy płaskowyż Krivošije wiszący nad stromym brzegiem wąskiej zatoki rocznie otrzymuje 5000 mm opadów deszczu].


unikatowy bruk
Ukryty w najgłębszej części zatoki. Od lądu był chroniony przez wapienne góry Orjen, najwyższe pasmo nad wschodnią częścią Adriatyku, a od otwartego morza dzieliło je kilka wąskich cieśni – w tym jedna zamykana nocą na łańcuch.


Tysiące drobnych kawałeczków zostawionych przez Rzymian w II w ne.

Mozaiki tzw. Wille Hypnosa.
Medalion z owym bogiem snu.
A nad wszystkim czuwa wizerunek Hipnosa, boga snu. Nigdzie indziej nie można go zobaczyć. Poza tym turyści jakoś nie garną się tam tłumnie, wszędzie zaś czai się duch dawno minionej sławy.




Perastu nie sposób ominąć, wszak to miasteczko, w którym jako ostatnim na świecie zdjęto flagę Najjaśniejszej Republiki Weneckiej. A wszystkiemu towarzyszyły honory i powszechny smutek.

Wyróżnia się dzwonnica od św. Mikołaja w stylu weneckim, 55 metrów
Dużo tu różnych "naj": jedna z najwyższych i najpiękniejszych dzwonić na wschodnim wybrzeżu Adriatyku, jedna z najstarszych stoczni oraz najlepsza szkoła marynarzy z uczniami przysyłanymi przez cara Rosji, to też najdzielniejsi marynarze, najsłynniejszy kartograf tego rejonu o najzacniejszym nazwisku: Grubas.

Matija Zmajević (1680-1735), Marko Martinović (1663-1716) i Tripo Kokolja (1661-1713).
A zwieńczeniem tego są - niczym wisienki na torcie - dwie wysepki: Sventi Djordie i Gospa od Skrpjela (usypana jako wotum żeglarzy; w Kościele obraz Matki Bożej słynący łaskami, który to wybrał właśnie to miejsce).
Kościół Matki Boskiej Skalnej – Gospa od Śkrpjela
 Gospa od Śkrpjela. Jedyna sztucznie usypana wyspa w okolicy. 
Wyspa, porośnięta cyprysami, to Wyspa Umarłych [grzebano tam najwybitniejszych obywateli miasta]. Jest na niej cmentarz, obok klasztor benedyktynów z kościołem św. Jerzego, z XII w.

Szkoda, że popłynęli na nie beze mnie. Mam wiele zalet, ale niestety amfibią nie jestem. 

W Dobrocie kolejny postój, tym razem na przepyszną riblją juhę.

 

Koniec końców dotarliśmy do Kotoru. Cóż, jedynie kotorskie koty mogły by próbować konkurować z "duchem" Risanu, mury pewnie też, tylko że są już one bardziej oblegane. Zatłoczone przez różnych maści turystów, często posługującej się «Русскому языку» lub wysiadających tłumnie ze "statków - potworów" wielkości bloku.
Olbrzym przytłacza stare miasto
Stare miasto ma kształt trójkąta przylegającego do skał i murów obronnych z dwóch stron zamkniętego wodą, czyli portem i rzeczką Śkurda.
Nie wiem czemu, ale subiektywnie patrząc mury Kotoru maskujące się idealnie w zboczu góry spodobały się nam bardziej, niż mury Dubrownika. Tym bardziej, że nigdy nie poddały się Imperium Osmańskiemu.

Obwarowania Kotoru wiją się jak wąż
Mają ok. 4,5 km długości i do 20m wysokości

kto widzi mury?
Wieża cerkwi Matki Boskiej od Zdrowia w obrębie murów obronnych z 1500 r.
Cerkiew św. Mikołaja, wzniesiona w 1910 r. w stylu serbsko-bizantyjskim.
Romańska Katedra pod wezwaniem Świętego Tryfona (Tripuna).

Mury w okolicy Bramy i Bastionu Gurdić

Zresztą później pojechałam na półwysep Lustica, który ponoć jest mocno rozkupiony właśnie przez Rosjan.



Wcześniejsze etapu nubirkowego touru:
1. Gawęda o Chorwacji
2. Gawęda o Bośni i Hercegowinie
3. Gawęda o Republice Dubrownickiej

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Szlak Graniczny: Wetlina, Rabia Skała, Rawki

Z wizytą w Fatimie.

Wybrzeże Łotwy - pięknie i pusto.

Portugalskie azulejos - mozaikowy świat z przewagą bieli i błękitu

Ryga - z dachowym kotem i kogutem w tle.

Ermitaż - maksymalna dawka sztuki

Ateny - miasto filozofów i nie tylko