Zima w Ogrodzie Botanicznym w Warszawie

Warszawa ma poniekąd dwa ogrody botaniczne: najstarszy Ogród Botaniczny Uniwersytetu Warszawskiego i Ogród Botaniczny  Polskiej Akademii Nauk w Powsinie. Pierwszy jest zlokalizowany w Alejach Ujazdowskich 4, zaś drugi przy ul. Prawdziwka 2 (Powsin - tuż za miedzą granic miasta, autobus miejski tam dojeżdża). Oba w sezonie jesienno - zimowym 2021/2022 postanowiły udostępnić po raz pierwszy swoje podwoje zimowym ogrodom światła. To zaproszenie do magicznego świata baśni i świetlnych iluminacji na długie wieczory. Wybrałam się do obu - pierwszy dedykowany jest najmłodszym i tym co nadal mają dziecko w sobie - zabiera nas z Piotrusiem Panem do Ogrodów w Powsinie. Drugi, dostępny w środku Warszawy przedstawie w tym  wpisie. Ogród Botaniczny UW od dwustu lat pragnie w sposób naukowy, wszystkimi dostępnymi środkami uczyć o świecie roślin dla lepszej przyszłości ludzi. Misję placówki odnajdziemy też w zimowej wystawie Magiczny Botaniczny - która przybliża świat roślin i zwierząt kolorowymi światłami. Jeśli brzmi to nazbyt naukowo, to śpieszę wyjaśnić, że kolorowy koliber polski, latająca sowa, magiczne drzewo, niezwykłe kwiatki, biedronki, gile czy mamut są bardzo przyjazne dla każdego.

  


Na początku, wśród uśpionych roślin wytrawne oko obserwatora znajdzie - wielkiego miłośnika miłorzębu – prehistorycznego mamuta.

 

 

Miłorząb to żywa skamieniałość w świecie przyrody. Schyłek okresu świetności miłorzębu, gatunku „pamiętającego” epokę dinozaurów, zbiegł się z wymieraniem wielkich ssaków, takich jak mamuty, które były prawdopodobnie ostatnimi zwierzętami mogącymi skutecznie rozsiewać nasiona tego drzewa. Wraz z ich odejściem, miłorząb stał się drzewem krytycznie zagrożonym.

 


 

 Jest bardzo kolorowo, zarówno w bocznych alejkach jak i w głównej alei.

 



Sam ogród usytuowany na skarpie wiślanej ma ciekawe ukształtowanie terenu. Mamy część górną i dolną, a Ci co zabrali saneczki mogli nawet pozjeżdżać z górki. Zaś centralnym odlesieniem jest Magiczne Drzewo. 




 


 

Dziwidło olbrzymie zakwitło w Ogrodzie Botanicznym UW w czerwcu 2021 roku i było tłumnie odwiedzane, zimą też możemy się nim nacieszyć. 

 

 

A najdziwniejsze w tej historii jest to, że Dziwidło olbrzymie (Amorphophallus titanum) trafiło do tego ogrodu przypadkiem. Potem pracownicy telewizji wystawili je na mróz i dopiero po kilku latach hibernacji wybudził ją taniec pracowników - na prawdę. 

 


Dziwidło olbrzymie  to roślina pochodząca z lasu równikowego Sumatry - indonezyjskiej wyspy położonej w Azji Południowo-Wschodniej, w Archipelagu Malajskim. Jest największym przedstawicielem swojego gatunku. Jak podkreślają znawcy, zgodnie z nazwą, zadziwia swoim wyglądem. Kwiatostan dziwidła osiąga nawet 2 metry wysokości i 1,5 metra szerokości. Podobnie jak inne rośliny z rodziny obrazkowatych, jego kwiatostan w postaci dużej kolby otoczony jest liściem podkwiatostanowym w kolorze czerwono-brązowym. Niestety dziwidło olbrzymie kwitnie bardzo rzadko.

 


 
Mamy też eksponaty nieoczywiste jak ponad 200-letni buk zwyczajny (Fagus sylvatica), ogromny i piękny, o rozłożystej koronie, który runął niecałe 2 lata temu w Ogrodzie Botanicznym UW. 

 


Pracownikom trudno sobie wyobrazić ogród bez tego drzewa, ponieważ ten pomnikowy buk imienia prof. Andrzeja Batki z pewnością pamięta czasy narodzin Ogrodu. Do tego prawdopodobnie był wymieniany w pierwszym spisie roślin z 1820 roku. Postanowiono go zachować w takim stanie i poprowadzić nad nim kładkę, która umożliwi obserwacje życia innych gatunków na obumarłym pniu.

 



- Magiczna Mandragora -


W środku labiryntu skryta jest rzeźba przedstawiająca mandragorę, którą dawniej stosowano w medycynie, a nawet wierzono, że posiada wiele magicznych właściwości. W czasach biblijnych uznawano mandragorę za afrodyzjak, w starożytności mandragorę uważano za środek przeciwbólowy i nasenny. Używano jej więc do ukojenia chronicznych bólów, a także przepisywano na melancholię, reumatyzm i drgawki.

 


 Mandragora lekarska (Mandragora officinarum) – gatunek rośliny należący do rodziny psiankowatych. Pochodzi z obszaru śródziemnomorskiego, ale rozprzestrzenił się również gdzieniegdzie w innych regionach świata.



 


 Spotkamy też kolekcje liści polskich drzew.





Na moich zdjęciach liście są w jasnych kolorach, ale instalacja zmienia kolory i mamy liście w różnych wariantach kolorystycznych.

 


 

- Polski koliber?  

 




W Polsce nie ma kolibrów, ale niekiedy można natknąć się na fruczaka gołąbka, który porusza się niezwykle podobnie do kolibrów. 

 



 Frukacze można spotkać nawet przy pelargoniach czy petuniach często rosnących na balkonach. Niektórzy z zaskoczeniem myślą, że właśnie widzieli kolibra. Malutkiego koliberka, ja takiego widziałam w lawendzie.


Fruczak gołąbek, dłużniec gwiaździk (Macroglossum stellatarum) – motyl z rodziny zawisakowatych  aktywny w ciągu dnia, gatunek nomadyczny. 

 

Schodząc po skarpie wiślanej trafiamy do krainy zwierząt. Choć trzeba uczciwie napisać, że na górze sporo jest biedronek. I zdecydowanie nie są pomarańczowe, ani żółte, ale nie mają też siedmiu kropek.


Okazale prezentuje się jeleń - swą mieniącą koroną przypomina magicznego czy świetlistego jelenia z ... puzzli - co za fatalne porównanie, niestety uzasadnione, ponieważ magiczny jeleń z legend i baśni jest biały... a ten takiego koloru światła nie ma. 




Są też wiewiórki, lis, myszka albo coś do niej podobnego...




Przemknie szarak, ale lis się chowa w zaroślach i nie jest tak łatwo widoczny.



 Odnajdziemy motyle, pająka z pajęczyną, sowę...


 Ptaki jakoś odważnie zerkały w obiektyw i dały się podejść z bliska ;-)

Gil, Zimorodek i ...Wilga?

Oczywiście jest sporo nawiązań do kwiatów, ponoć do warzuchy polskiej też ...

Czy można fotografię uznać za współczesny zielnik? - nie, bo nie da się pobrać DNA, a z 200-letnich zielników-tak.

Ogród Botaniczny UW jest ogrodem śródmiejskim, jest enklawą naturalnej przyrody w centrum wielkiej aglomeracji. A taka zimowa lekcja na powietrzu, a nie przed komputerem, nawet jeśli miejscami trącą infantylnym spojrzeniem, to jednak spacer z nienachalną dawką wiedzy. Może zachęci kogoś to poznania dziwadła olbrzymiego, albo sprawdzenia czemu paproć wodna przypomina czterolistną koniczynę. Przy okazji dowie się, że co prawdę warzuchę polską udało się dzięki botanikom przywrócić przyrodzie, ale już próba uratowania tej dziwnej paproci nie powiodła się dotychczas. Ja jeszcze zainteresowałam się historią Ogrodu, który przez 200 lat przeplatał swe losy z losami Warszawy, cierpiał w powstaniach i po nich... jeśli jesteście ciekawi poszukajcie.  

Na koniec powiem Wam w tajemnicy, że ogród tuż przed 21h00 zmienia się i staje się bardziej tajemniczy. 






Komentarze

  1. Świetny pomysł z kolorowymi świetlnymi dekoracjami w ogrodzie botanicznym. Spełnia cel; wyciągnąć ludzi z domu na zimowy spacer.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za odwiedziny w nowym roku, zgadzam się z Tobą, że to świetna motywacja do zimowych spacerów. Do tego kolorowe światła poprawiają samopoczucie w zimowej scenerii. Pozdrawiam serdecznie.

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Wybrzeże Łotwy - pięknie i pusto.

Szlak Graniczny: Wetlina, Rabia Skała, Rawki

Z wizytą w Fatimie.

Ryga - z dachowym kotem i kogutem w tle.

Portugalskie azulejos - mozaikowy świat z przewagą bieli i błękitu

Ermitaż - maksymalna dawka sztuki

Czarna Góra - Zagóra