Kaliakra - wśród morza i skał

Są takie miejsca, że jeden rzut oka na zdjęcie czy artykuł wystarczy, a człowiek chciałby to miejsce odwiedzić. Przylądek Kaliakra, czy jak chcą inni cypel jest właśnie takim miejscem. To jego klify przekonały mnie do podjęcia decyzji wyjazdu do Bułgarii i  poszukania noclegu w okolicy. Czy może być coś piękniejszego niż połączenie morza i skał? Niezwykłej potęgi przyrody? Jest tam tak wiele: intrygujące legendy tłumaczące powstania tego miejsca. Historyczne sploty różnych kultur i narodów. Ruiny, wykopaliska, pomniki, muzeum i restauracja z zapierającymi dech widokami. Cudownie mała cerkiew i poukrywane obiekty wojskowe. W końcu to naturalna twierdza niełatwa do zdobycia. Raj ornitologiczny z dogodnym punktem obserwacji wędrówek ptaków. Właśnie tędy przebiega tzw. Via Pontica, duży szlak migracyjny ptaków z Afryki do północnej Europy. A czasami przy spokojnym morzu, udaje się zaobserwować delfiny. 

 

Legend związanych z tym miejscem jest wiele, większość dotyczy okresu okupacji osmańskiej: z pierwszą stykamy się mijając biały obelisk zwany bramą 40. panien.


Związany jest on z legendą dotyczącą 40 bułgarskich dziewic. Podczas najazdu Turków, dziewczyny broniąc swojej godności, wolały zginąć, skacząc - połączywszy się splecionymi warkoczami- ze skalistego brzegu w wody Morza Czarnego, niż zostać pojmane do haremu. Powiązanie włosami miało sprawić, że skoczą wszystkie i żadna się nie rozmyśli. Aby pamiętać o tej opowieści, postawiono pomnik, symbolizujący heroiczny czyn młodych niewiast. Wśród wielu osób panuje przekonanie, że rdzawa barwa skał w tej okolicy pochodzi od krwi bohaterskich kobiet.
Ciekawe, że często niecodzienny kolor skała czy piasku tłumaczy się pochodzeniem od przelanej krwi niewinnych kobiet i dzieci.* W innej wersji tej legendy, czerwone plamy na skałach, to krew obrońców twierdzy.



Jadąc dalej mijamy kolejny pomnik tym razem związany z historią. W okolicy Przylądka odbyło się wiele bitew morskich, między innymi podczas bitwy rosyjsko-tureckiej w XVIII wieku czy wojny bałkańskiej, gdy bułgarski torpedowiec „Dryzki” uszkodził turecki krążownik „Hamidie”. Było to jedno z największych zwycięstw marynarki bułgarskiej. Stąd nie dziwi pomnik admirała F.F. Uszakowa - dowódcy marynarki wojennej.


Admirał Uszakow to zadziwiająco harmonijna osobowość. Ojciec dla marynarzy, których niekiedy karmił za własne pieniądze, był przykładem dla wszystkich. Jego załoga nie przeklinała, nie piła i nie paliła, a na jego statkach panowała surowa dyscyplina. [...]
Uszakow był wielkim nowatorem floty. Spośród 43 bitew, w których brał udział, nie przegrał ani jednej i ani jeden statek pod jego dowództwem nie został utracony, ani jeden z jego marynarzy nie był wzięty do niewoli. [https://pl.sputniknews.com/polish.ruvr.ru/2013_08_24/Admiral-Uszakow-wyzwoliciel-i-ojciec-Grecji/]
W 2000  roku Admirał został uznany  przez Prawosławną Cerkiew Rosyjską za świętego - „świętego sprawiedliwego żołnierza Fiodora Uszakowa”. Obok pomnika jest duży parking, z którego dalsza droga ku krańcowi Kaliakry wiedzie już pieszo. Ziemia jest tu już wąska, stojąc po środku dostrzegamy oba brzegi cypla. Początkowo przechodzimy koło ruin i wykopalisk. Archeolodzy stwierdzili, że już w IV w p.n.e. znajdowała się w tym miejscu ufortyfikowana budowla. 


Przylądek w przeciągu wieków zamieszkiwali Trakowie, Grecy, Rzymianie, Bułgarzy i Turcy. Wszystkie te cywilizacje miały wpływ na obecny wygląd Kaliakry i po dzień dzisiejszy możemy podziwiać pozostałości po nich: podział na miasto zewnętrzne i wewnętrzne, mury twierdzy z kilku okresów, wieże, łaźnie, kościoły i nekropolie – starożytne i wczesnochrześcijańskie. W średniowieczu półwysep był pod rządami Cesarstwa Bizantyńskiego i Cesarstwa Bułgarskiego. W dokumentach po raz pierwszy pojawił się w XIII w. pod nazwą Kalli Akra, co oznaczało w języku greckim „miejsce dobrze chroniące przed wiatrami”. 
W XIV w. Kaliakra przeżywała okres swojej największej świetności, gdy w czasie drugiego Cesarstwa Bułgarskiego szlachcic Dobrotitsa wzniósł tutaj stolicę swojego Despotatu – Księstwa Karwuny. /http://turystyka.newchallenge.pl/przyladek-kaliakra-w-bulgarii//



   Skały są tu wysokie, woda uderza z wielkim hukiem, urwiska robią niezapomniane wrażenia.



Za bramą obchodzimy kamienną ścieżką skałę z jaskiniami. Na szczycie mało widoczne urządzenia wojskowe.




 Jaskinie wyżłobione w skałach przez uderzające o brzeg morskie fale, połączone zostały z twierdzą tunelami – studniami, którymi spuszczano towary do dolnych jaskiń. W nich kupcy włoscy z Genui prowadzili handel z  przybijającymi statkami. W grotach klifu mnisi zakładali swoje eremy.


Muzeum Kaliakra urządzone zostało w jaskini, przechowuje wiele znalezisk archeologicznych odkrytych na terenie przylądka. Jest w nim również model starożytnej twierdzy. W kolejnej jaskini urządzona została restauracja.


Za restauracją ścieżka jest coraz bardziej malownicza. 

W wyniku trzęsień ziemi cześć klifu runęła w dół, co łatwo zaobserwować. Kusi, aby tam zejść.
porta
 Zdążają się odważni.... , zresztą czego człowiek nie zrobi dla malowniczych zdjęć ślubnych. 


Zanim dojdziemy do cudnej cerkwi przylepionej do krańcowych skał, mamy jeszcze kamienne pomniki - Łucznik bez strzały.


W tym miejscu czas na kolejne legendy, tym razem związane ze św. Mikołajem. Według nich Cypel stworzył Pan Bóg, aby pomóc w ucieczce świętemu przed śmiercią z rak osmańskich najeźdźców.  Święty Mikołaj dotarł na skraj urwiska, a Pan Bóg stworzył wąski cypel, po którym mógł dalej uciekać do przodu. Ponieważ to legenda, to jednak wróg okazała się szybszy, a świętobliwy mąż zginął. W miejscu jego śmierci - jak podają jedni, bądź w miejscu jego grobu jak twierdzą inni pobudowano małą kapliczkę.   


Inna wersja tej legendy brzmi tak: św. Mikołaj uciekając przed Turkami rozpościerał swoją pelerynę tworząc cypel Kaliakry. Święty Mikołaj to między innymi patron marynarzy i rybaków. Według tutejszych podań miał dar uspakajania morskich nawałnic.
 

Doszukując się ziaren prawdy w tej legendzie trzeba stwierdzić, że ślady bytności człowieka na tej ziemi sięgają dużo dalej w głąb osi czasu niż niewola turecka czy nawet świat chrześcijański. Koniec cyplu był tak niezwykłym miejscem, ze budowano tam świątynie często, a obecna powstała po niewoli tureckiej. 
przylepiona do skał
 
Nie udało mi się tego jeszcze dogłębnie sprawdzić, ale podejrzewał, że wcześniej też była tam jakaś świątynia [lub w tej części która runęła do wody]. To miejsce następnie przejęli na swój monastyr Derwisze. Przechowywano w nich ważne dla muzułmanów relikwie Sary -Suł -Tuk

koniec cyplu i ruiny schodków

Godne przemyślenia są słowa tu­reckiego podróżnika Ewlii Czelebiego sprzed kilku stuleci, który tak oto wyraził się na temat tego miejsca:
Poniżej fortecy Kiltra (Kaliakra), którą sułtan Moosa zdobył w walce, stał klasztor derwiszów a w pobliżu jeden z siedmiu grobów muzułmań­skiego świętego Sarasaltukede, które można spotkać na świecie. Ten grób był w jaskini, o której mówiło się, że święty zgładził tam siedmiogłowego smoka i w ten sposób uwolnił dwie uwięzione tam księżniczki. Wyda­rzenie to przyczyniło się do roz­powszechnienia Islamu w kraju. Chrześcijanie wielbili islamskiego świętego pod nazwą patriarchy Sw. Mikołaja. /http://balczik.cba.pl//
I jak to teraz połączyć? Przy czym spotkałam się jeszcze z informacjami, że mowa tu nie o św. Mikołaju z Mirry, ale o innym św. Mikołaju. Blog to nie dzieło naukowe, więc ta kwestia pewnie zostanie nierozstrzygnięta.


Kilka kroków za cerkwią napotykamy niewielkie zagłębienie z siedzeniami wykutymi w skale i otoczone łukami pozostałymi po dawnych odrzwiach. Z tego miejsca mamy widoki na cztery strony świata. I oczywiście można podziwiać piękne zachody słońca.


Koty tez podziwiają.


Lub pozują :)



W czasie świąt narodowych Przylądek Kaliakra jest pięknie oświetlony przez potężne reflektory, dzięki czemu staje się magicznym miejscem, które łączy w sobie starożytną historię z romantyczną atmosferą morza.


Skały Kaliakri warto też obejrzeć z cudownej zatoki - laguny Bołata i jej cudownej plaży. 


Fot. za www.wp.pl/turystyka

Komentarze

  1. Nie da się nie kochać takich miejs. Tyle piękna na tym świecie!! Aż trudno opisać to piękno. Boję się że braknie mi życia żeby zobaczyć wszystko. Pozdrawiam serdecznie. Blog się cudownie rozwija!!!

    Do zobaczenia znowu

    OdpowiedzUsuń
  2. Miło Cię gościć na blogu - zapraszam bez ograniczeń :) Przecież to odwiedziny innych - a zwłaszcza ich komentarze sprawiają radość blogującym. Dzięki.

    OdpowiedzUsuń
  3. Laguna wygląda bajkowo. Super miejsce.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Wybrzeże Łotwy - pięknie i pusto.

Szlak Graniczny: Wetlina, Rabia Skała, Rawki

Z wizytą w Fatimie.

Ryga - z dachowym kotem i kogutem w tle.

Portugalskie azulejos - mozaikowy świat z przewagą bieli i błękitu

Ermitaż - maksymalna dawka sztuki

Czarna Góra - Zagóra